Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

GALA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:34, 11 Lis 2009    Temat postu: GALA

grudzień 2001 r.

O SZCZĘŚCIU NIE MÓWI SIĘ GŁOŚNO!


[link widoczny dla zalogowanych]

Maks Ibisz właśnie skończył rok i z upodobaniem powtarza pierwsze wyrazy. Jego ulubionym słowem jest "tata". Tymczasem Krzysztof Ibisz właśnie przygotowuje się do poprowadzenia pierwszego w Polsce interaktywnego programu w TV. Boże Narodzenie spędzą jeszcze razem, ale wkrótce czeka ich rozstanie.

Siedzimy w słonecznym salonie na beżowych, skórzanych kanapach, popijając kawę z ekspresu, zrobioną przez pana domu. Przygotował ją bardzo profesjonalnie, ale sprawiła to wyłącznie miłość do kawy, nie zaś trening przed nowym programem, który ma się nazywać Bar. - To będzie prawdziwy bar we Wrodawiu. Z drinkami, z jedzeniem i pełną obsługą - opowiada. - Oczywiście nie byłoby zabawy, gdyby w programie brali udział profesjonaliści. Uczestnicy Baru nie znają się na tej robocie, a trudnego fachu kelnera czy barmana będą uczyć się na oczach telewidzów i klientów. Każdy może tam wpaść, napić się albo tylko pogapić się na ludzi, których dzień wcześniej widziało się w "telewizorze".

Krzysztof Ibisz jest bardzo podniecony ideą programu, którego będzie gospodarzem. Jak na rasowego właściciela i menedżera baru przystało, jest stuprocentowym abstynentem. Choć zajmował się w życiu różnymi rzeczami, knajpy jeszcze nie prowadził. I to właśnie najbardziej go pociąga w tym programie. - Bar musi odnieść sukces finansowy. Plajta nie wchodzi w grę - zapala się. - I właśnie ja będę za to odpowiedzialny - dodaje z dumą.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nowy program telewizyjny to dla Krzysztofa nie tylko przyjemności związane choćby z nauką nowego zawodu. To również kolejna dłuższa rozłąka z domem, z Anią i synkiem Maksem. - Tata! - woła Maksio, który najwyraźniej postanowił włączyć się do rozmowy. To ostatnio jego ulubione słowo. Krzysztof bierze go na ręce, a mały przytula się do niego mocno. Ale tylko na chwilę, bo już w następnym momencie znacznie bardziej fascynuje go obiektyw aparatu fotograficznego Marcina Tyszki.

On - pracoholik, ona - kobieta, która wie, że praca jest dla mężczyzny najważniejsza. Dobrali się idealnie.

Ania Ibisz decyzję męża przyjęła spokojnie. Przyzwyczaiła sie, że jej życie okresami przypomina życie żony marynarza. Kiedy prowadził program "Dwa światy", na osiem tygodni musiał zamieszkać we Wrocławiu. Wtedy czasem podrzucała w weekendy małego Maksia swoim rodzicom, wsiadała do samolotu i leciała spotkać się z mężem. Ale ciężko jej było zostawić maleńkiego synka na dłużej, więc odwiedziła Krzysztofa tylko kilka razy.

- Dużo się sobą nie nacieszyliśmy. Cały czas był potrzebny na planie. Kiedyś byłam dwa dni i tylko udało się nam zjeść razem obiad.

[link widoczny dla zalogowanych]

- Musisz być w nieustannej gotowości, zaczynasz żyć życiem tych ludzi. Mało tego, nie wiesz, kiedy obserwuje cię kamera ani kiedy jesteś na antenie - dopowiada Krzysztof. - Albo nagle masz telefon, że ktoś chce ci się zwierzyć i wtedy natychmiast musisz tam być. Ciężko przestać o tym myśleć. Nawet przy żonie. - To oczywiste, że wolałabym, żeby Krzysztof pracował w Warszawie, ale nigdy nie odradzałabym mu wzięcia udziału w jakimkolwiek przedsięwzięciu z dala od domu. Kobiety są tak skonstruowane, że liczy się dla nich przede wszystkim życie rodzinne (i ja się do takich zaliczam), a dla większości mężczyzn najważniejsza jest praca - i ja to rozumiem. Cieszę się, że mój mąż ma szansę robić to, co kocha. - No, ale musisz przyznać, że nie jestem już takim pracoholikiem, jakim byłem, kiedy się poznaliśmy i zanim urodził się Maks - wpada żonie w słowo Krzysztof. - Jednak nie będę się zarzekał, praca wciąż jest dla mnie bardzo ważna - zaraz się poprawia.

I rzeczywiście. Oczy błyszczą mu tak samo, gdy mówi o pracy i gdy patrzy na Anię, z czego można by wysnuć wniosek, że obie kocha równie mocno. O, nie - protestuje. - Anię kocham dużo, dużo bardziej.

Krzysztof, choć ma mało czasu, stara się go jak najwięcej poświęcać Maksowi.

Zawsze byłam samodzielna i niezależna - mówi Ania. - Umiem skutecznie poradzić sobie z masą rzeczy. Nie czuję dyskomfortu, kiedy sama idę na przyjęcie czy sama jem w restauracji obiad. To, że w moim życiu pojawił się Krzysztof, i że mamy siebie, to wspaniale, ale generalnie rzecz biorąc, uważam, że człowiek powinien umieć żyć sam, stworzyć swój własny świat i nie uzależniać swojego szczęścia od drugiego człowieka. Na potwierdzenie tych słów Ania opowiada, że właśnie rozpoczęła studia podyplomowe, regularnie chodzi na basen i raz w tygodniu jeździ na łyżwach, z czego nie zrezygnowałaby za nic w świecie. To ona była "siłą napędową" ich niedawnej przeprowadzki. To ona wybierała kafelki, parkiet i farby, doglądała rzemieślników i bardzo surowo oceniała postępy robót.

- Gdybym pragnęła uregulowanego życia i codziennych wspólnych obiadów, pewnie wyszłabym za mąż za "uregulowanego" mężczyznę - mówi Ania. - Nie mogę więc mieć pretensji, kiedy Krzysztofa nie ma przez miesiąc, dwa czy w weekend - dodaje. Wygląda na to, że dwanaście tygodni, które mąż spędzi w "Barze", nie będzie dla Ani wielkim problemem.

Skoro Maks nie jest już niemowlakiem, a zwłaszcza odkąd zamieszała z nimi pani Swieta, Ibiszowie mogą czasem wyjść do kina lub wybrać się z przyjaciółmi na kolację.

- A ja mogę wylegiwać się w weekend nawet do 9 rano - śmieje się Ania.

Czy dziecko telewizyjnej gwiazdy ogląda telewizję? - O Boże! Przecież nasz syn w zeszłym tygodniu skończył roczek! Na razie jest mu wszystko jedno, czy widzi rozmnażanie płetwali w Discovery czy Wilmę Flintstone w Jaskiniowcach. Maks w skupieniu przysłuchuje się naszej rozmowie. Jednak na temat swoich upodobań telewizyjnych nie ma nam nic do powiedzenia. Za to przynosi plastikowy telefon, wręcza go mamie i kategorycznie, kilkakrotnie powtarza: "dziadzia".

[link widoczny dla zalogowanych]

- Obaj panowie po prostu za sobą przepadają - śmieje się Ania i posłusznie wykręca jakiś numer. Maks jest w siódmym niebie. - Każdy dzwonek jest dla niego znakiem, że to dziadkowie przyszli nas odwiedzić. Kiedy słyszy domofon, biegnie do drzwi i zawsze jest zawiedziony, gdy staje w nich ktoś inny - mówi. Święta Bożego Narodzenia spędzą jeszcze w komplecie. Po raz pierwszy to oni zaproszą rodziców na wigilię do nowego mieszkania. Ania ambitnie postanowiła wszystko przygotować sama.

- Będzie barszcz z uszkami, karp w galarecie, kluski z makiem. Będzie ogromna żywa choinka przystrojona złotymi, matowymi bombkami. Przedtem napiszemy listy do świętego Mikołaja. Najwięcej prezentów przyniesie na pewno Maksiowi. Jestem prawie pewna, że będzie wśród nich kolejny, jego ulubiony wóz strażacki.

Pytanie o to, czy są szczęśliwi, jest w ich przypadku czystą formalnością. Nie chcą tylko za wiele o tym mówić.

- Opowiadanie o szczęściu rodzinnym trąci sztucznością - ucina rozmowę Ania. Maks zaczyna się niecierpliwić. Zbliża się pora spaceru, na który wybierają się we trójkę. To znak, że czas kończyć wizytę.
Telewizyjny "Bar" zostanie otwarty niebawem. - Mam niezłą tremę - mówi na pożegnanie Krzysztof. - Chciałbym, żeby ten program się podobał.

Rozmawiała Karolina Korwin-Piotrowska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:52, 11 Lis 2009    Temat postu:

2002 r.

SŁOWO W SŁOWO: KRZYSZTOF IBISZ!


Absolwent wydziału aktorskiego łódzkiej Filmówki i Podyplomowego Studium Dziennikarstwa UW. Pracował w warszawskim Teatrze Studio, a ostatnio wystąpił w serialu Plebania. Telewizyjną karierę rozpoczął w programie Czar par (TVP1). W TVN prowadził programy Zostań gwiazdą, Ibisekcja, Wszystko albo nic... Za teleturniej Życiowa szansa w telewizji Polsat wyróżniono go Telakamerą. Jest gospodarzem emitowanego obecnie w Polsacie reality show Bar. Żonaty. Ojciec półtorarocznego Maksymiliana.

[link widoczny dla zalogowanych]

Najważniejsze wspomnienie...

pierwsze słowo "tata" u mojego synka

Nie chcę pamiętać...

kilku chwil z dzieciństwa

Szczęście to...

żyć pełnią życia

Szczyt nieszczęścia to...

utrata wszelkiej nadziei

Najbardziej luksusowy przedmiot jaki posiadam...

zegarek "Breitling"

Największym sentymentem darzę...

taśmę z nagranym głosem mojej babci

Miłość to...

dawanie, nie oczekując niczego w zamian

Nienawidzę...

obłudy

Moje magiczne miejsce...

Mazury

Bóg to...

nieskończoność

Diabeł to...

nienasycenie

Największe pieniądze zarobiłem...

prowadząc programy telewizyjne

Największe pieniądze straciłem...

jeszcze nie straciłem

W moim ciele nie podoba mi się...

to nie jest pytanie dla mężczyzny

W moim ciele podoba mi się...

to też nie jest pytanie dla mężczyzny

Zazdroszczę...

sukcesu bez wysiłku

Naprawdę jestem dobry w...

w wymyślaniu sobie zajęć

Szczerze mówiąc..

beznadziejnie tańczę

Nigdy nie chciałbym być...

marynarzem w łodzi podwodnej

Nie cierpię ...

chamstwa

Podziwiam...

ratowników górskich

Seks w moim życiu...

jest jak smak kawioru z szampanem

Brak seksu...

nie rozumiem pytania

Najwspanialszy prezent w moim życiu...

pierwsze dżinsy kupione przez moją babcię za całą emeryturę

Marzę o posiadaniu...

samospłacającej się karty kredytowej

W kobiecie pociąga mnie...

piękno i tajemnica

W kobiecie odrzuca mnie...

brak kobiecości

Zawsze kłamię gdy...

musiałbym kogoś zranić

Nie kłamię, gdy...

nie muszę

Śmieszą mnie...

paradoksy sceny politycznej

Zupełnienie bawi mnie...

słuchanie dowcipów

Chciałym umrzeć...

nie chciałbym

Po śmierci jest...

cdn.

Najważniejsze w życiu jest...

samo życie

Najmniej istotne w życiu jest..

co powiedzą inni


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:10, 11 Lis 2009    Temat postu:

grudzień 2002 r.

EDYTA GÓRNIAK od A do Z

I - Krzysztof Ibisz
- Dawno, dawno temu, kiedy on i ja rozpoczynaliśmy kariery, nasze nazwiska wywoływały wiele życzliwości. Występowaliśmy razem, Krzysztof zawsze pięknie mnie zapowiadał. Pamiętam, że ludzie chcieli nas swatać, mówili, że mamy podobny typ urody i bylibyśmy śliczną parą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:26, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 12 (139) od 15 do 21 marca 2004 r.

OJCIEC MĄDRY PO SZKODZIE!

Polskie gwiazdy jeśli się rozstają, to starają sie to robić kulturalnie. Nie muszą też staczać bezpardonowych walk o dzieci, tak jak ich amerykańscy koledzy.


[link widoczny dla zalogowanych]

Rozstania gwiazd w Polsce, ich spory o dzieci przebiegają spokojniej. Rozwodzący się małżonkowie dbają o to, by jak najmniej informacji dotarło do mediów, a jeśli już, to by nie były zbyt drastyczne. Polskie pary rozstają się w przyjaźni i nie bronią sobie dostępu do dzieci. Krzysztof Ibisz martwi się wprawdzie, jak jego 3-letni Maksymilian odnajdzie się w sytuacji, w której mama i tata nie mieszkają razem, ale wierzy, że była żona będzie postępować mądrze. Sam chce mniej pracować, by mieć dla Maksa czas na wspólne zabawy, wyjścia do kina czy teatru.

Mariuszowi Czerkawskiemu też wystarcza rola ojca dochodzącego. Odwiedza córkę, która mieszka z Izabelą Scorupco w Stanach. Martwi się tylko, że Julia coraz słabiej mówi po polsku.

Najbliżej swojej rodziny jest Piotr Gąsowski. Po rozstaniu z Hanną Śleszyńską wyprowadził się, ale zaledwie kilka ulic dalej od dawnego domu. - Od kiedy się wyprowadziłem, Kuba ma mnie chyba więcej, niż miał wcześniej - mówi.

Polscy tatusiowie po rozwodach prezentują znacznie mniej roszczeniowe postawy niż ich amerykańscy koledzy. Kwestia wygody? Lenistwa? A może to mądrość ich eksżon sprawia, że nie stają się wojownikami. Bo jeśli nikt im niczego nie broni, mało tego, są zachęcani do kontaktów z dziećmi, to czy mają o co walczyć?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:29, 11 Lis 2009    Temat postu:

2004 r.

ANNA IBISZ - NIE PRAGNĘ OBSESYJNIE MIŁOŚCI!

Przez sześć lat była żoną Krzysztofa Ibisza. Teraz jest po prostu sobą. Anna Ibisz opowiada o samotności, zdradzie i seksie. I o tym, że za nią jest rozwód, a przed nią - przyszłość.


Samotność
Jestem przekonana, że aby człowiek umiał być z kimś, musi umieć żyć sam. Umiem żyć sama, co nie znaczy, że jestem typem samotnika. Bardzo potrzebuję ludzi, ale nie przeraża mnie, gdy muszę sama pójść do kina. Nie cierpię z tego powodu, nie odbiera mi to radości z oglądania filmu. Mogę sama zjeść kolację w restauracji. Mogę pójść sama na przyjęcie, do teatru. Potrafię! Choć najprzyjemniej jest przebywać z osobą, z którą łączy porozumienie dusz. Śmiać się razem. Nawet pomilczeć, bo nie z każdym wygodnie jest milczeć. Pragnę miłości, ale nie myślę o niej obsesyjnie. Najważniejsze, żeby ludzie umieli stworzyć wspólne terytorium, żeby lubili razem spędzać czas, żeby łączyły ich upodobania i sposób odbierania świata. Mnie i Krzysztofowi to się nie udało. Obydwoje umieliśmy żyć sami, ale widocznie nie potrafiliśmy być razem.

Zazdrość
Myślę, że jestem osobą zazdrosną. Ponieważ jednak jest to słabość, nie chcę się do tego przyznawać nawet sama przed sobą. Jest w zazdrości chęć posiadania kogoś na własność. I ja tak mam, chociaż zdaję sobie sprawę, że nikogo nie można mieć tylko dla siebie. Największą przyjemnością jest to, że mój partner chce ze mną być, bo taki jest jego wybór. A nie ze strachu, że ktoś go sprawdzi i przypilnuje. Nigdy w życiu nie sprawdzałam ukochanemu kieszeni, szuflad, kalendarzy. Nie jestem kobietą-policjantem. To poniżej mojej godności. W moim małżeństwie zazdrość nie stanowiła problemu i powodu konfliktów. Zaakceptowałam fakt, że praca była dla Krzyśka najważniejsza. Rozumiem, że mężczyźni muszą realizować się w pracy, żeby byli szczęśliwi. Czasami zazdrość może być pozytywna. Zazdroszczę, to znaczy że kogoś podziwiam. Jestem pełna uznania dla niego, ponieważ robi coś, czego ja nie potrafię. To bardzo mobilizujące.

Zawiść
Często doświadczałam zawiści ze strony innych ludzi. Zastanawiałam się czasami, dlaczego. Być może dlatego, że w życiu niemal wszystko przychodziło mi łatwo. W podstawówce miałam zagraniczny piórnik, wakacje spędzałam w Paryżu, a nie w siedleckiem. Podczas studiów koleżanka chodziła na wykłady przez cały rok, skrzętnie notowała. Zgodziła się przygotować mnie do egzaminu, uczyła się ze mną. Ja byłam zaledwie na kilku wykładach i nie miałam nawet zeszytu. Ale chłonęłam jej wiedzę w trakcie nauki i na egzaminie dostałam piątkę, a ona nie zdała. No i czyż można mnie lubić?

Zdrada
Wiele kobiet mówi tak: jeżeli by mnie zdradził mężczyzna, którego kocham, to koniec. Zostawiam go, koniec miłości. A mnie wydaje się, że jest odwrotnie. Tylko prawdziwa miłość pozwala na to, żeby wszystko wybaczyć, żeby zdradę zaakceptować. Jeżeli zdradza mnie ktoś, do kogo mam stosunek umiarkowany, rozstaję się bez żalu. Jeżeli kogoś bardzo kocham, zdrada mnie ogromnie boli, ale wybaczam. Nic nie zniszczy prawdziwej miłości.

Seks
Nie wyobrażam sobie seksu z mężczyzną tylko dlatego, że jest przystojny i atrakcyjny. Taki człowiek w ogóle mnie nie pociąga. Najseksowniejszy jest umysł. Potrzebna jest fascynacja drugim człowiekiem, jego osobowością, sposobem myślenia, psychiką. I musi zadziałać chemia, która sprawia, że coś ludzi do siebie przyciąga. Czy myślę o seksie? Odpowiem przewrotnie. Jestem Skorpionem, a Skorpiony często myślą o seksie.

Małżeństwo
Moje małżeństwo było naturalną konsekwencją tego, że ktoś był mną zainteresowany, był we mnie zakochany. Skoro mnie kocha, to oczywiste, że się pobierzemy. Byłoby dla mnie dziwne, że ktoś chce ze mną być, ale nie chce się żenić. Cieszę się, że wyszłam za mąż, że byłam żoną, że było mi dane tego doświadczyć. Wcale nie żałuję. Natomiast nie mam już takiej potrzeby na przyszłość. I wcale nie wynika to z żalu czy rozczarowania. Bardzo bym chciała spotkać kogoś, kto byłby moją bratnią duszą, ale posiadanie papieru nie jest mi dziś już potrzebne. Nie potrzebuję potwierdzenia ze strony mężczyzny, że właśnie ze mną chce być do końca życia. Wiem, że to nie załatwia sprawy i nie jest ani gwarancją na trwały związek, ani na pełnię szczęścia.

Rozwód
Zawsze boli, jeżeli człowiek ponosi porażkę. Rozwód jest klęską, niezależnie od tego, jakie były jego przyczyny. Jeżeli ludzie się umawiają, planują przyszłość, a nawet ośmielają się myśleć, że to na zawsze, i się nie udaje, to jest to bardzo przykre i trudne. Ten etap mam za sobą. Jasne, że jak zapewne każda kobieta po rozwodzie boję się samotności. Jest we mnie pewien lęk przed przyszłością, ale na szczęście mam dziecko i rodziców, z którymi jestem bardzo związana. Mimo lęku przed samotnością po rozwodzie czuję się wolna. Noszę w sobie spokój, taką wolność umysłu. Dawno nie miałam tyle wewnętrznego spokoju co teraz. Wiem, że wszystko może się zdarzyć, ale nic nie musi.

Macierzyństwo
Zawsze marzyłam o dziecku. Wyszłam za mąż i już na studiach chciałam zajść w ciążę. Nie bałam się tego, nie stawiałam kariery na pierwszym miejscu. Kiedy urodził się Maks, dwa lata spędziłam z nim w domu. I był to cudowny czas. Życie toczyło sie tylko i wyłącznie w rytmie narzuconym przez dziecko. Godzinami spacerowałam z wózkiem po lesie, całymi dniami nosiłam je na rękach i całowałam. Krzysztof śmiał się, że dzięki tym głośnym całusom zawsze wiadomo, gdzie nas w mieszkaniu szukać. Teraz natomiast jest czas na pracę. Maks ma już 3 lata i na tym etapie macierzyństwo daje się pogodzić z życiem zawodowym. Robię wszystko, by syn nie ucierpiał z powodu mojej pracy. Codziennie rano zawożę go do przedszkola, wieczorem jemy razem kolację, czytam mu książki i kładę spać. Niedawno udało mi się go przekonać, by chociaż zasypiał we własnym łóżku, bo i tak, odkąd się urodził, budzimy się zawsze razem. Jesteśmy ze sobą bardzo silnie związani. Dziecko jest dla mnie najważniejsze, nadaje mojemu życiu sens. Maks to mały mężczyzna. Jest dojrzały, bardzo bystry, wiele rozumie. I jest nieco rozpieszczony. Śmiejemy się jak dzieci na koloniach. Po raz dziesiąty mówię: "śpimy, ani słowa więcej". I po 3 sekundach pękamy ze śmiechu. Mamy też porozumienie wzrokowe. Jak ktoś zrobi coś śmiesznego albo głupiego, porozumiewamy się oczami i wiemy, co o tym sądzić. Kiedy wyjeżdżam, Maks mnie pociesza: "Nie przejmuj się, tam będą ludzie z pracy, będziesz się dobrze bawiła. Zadzwonisz do mnie, jak ci będzie smutno. Ja przecież tu na ciebie czekam". W samochodzie słuchamy razem różnych piosenek. Maks prosi o piosenkę o miłości, ale jakąś smutną. Wtedy włączam Osiecką. Jak słyszy w piosence: "Bo ja jestem, proszę pana, na zakręcie", to pyta, dlaczego ta pani jest na zakręcie. I ja mu tłumaczę. A potem mojej 85-letniej babci opowiada z przejęciem: "Wiesz, tej pani jest bardzo ciężko w życiu, ona kocha takiego pana, który ma żonę. Ten pan kocha swoją żonę, więc nie mogą być razem. I dlatego ta pani jest na zakręcie. To jest taka przenośnia, babciu". Często słuchamy również Niny Simon, Cesarii Evory czy też Franka Sinatry. Kiedy go pytam, kim chce zostać w przyszłości, mówi, że dziadkiem. A mój ojciec poświęca mu się w 200 procentach. Ten surowy, wymagający mężczyzna leży na dywanie i udaje słonia, pirata, węża, wedle zamówienia wnuka. Zależy mi na tym, by mój syn zawsze widział mnie szczęśliwą i uśmiechniętą. Żeby nasze wspólne chwile nie sprowadzały się do karmienia i ubierania. Dużo z nim rozmawiam, wszystko tłumaczę, staram się czegoś nauczyć. Chcę moje dziecko wychowywać, a nie hodować.

Praca
Nie wyobrażam sobie życia bez takiej pracy, która byłaby realizacją moich ambicji, a nie tylko sposobem zarabiania na życie. Jestem szczęśliwa, że mogę robić to, co lubię. Pracuję jako redaktor naczelna dwóch czasopism. Pasjonuje mnie świat gazet. To, że jestem szefem, sprawia mi przyjemność. Nie boję się podejmować decyzji i cieszę się, że mogę wprowadzać w życie swoje pomysły. Nie jestem chyba szefem konfliktowym, bo w prowadzonych przeze mnie redakcjach panuje rodzinna atmosfera.

Miłość
Dalaj Lama radzi, żeby człowiek niczego zbyt mocno nie pożądał. Nie poddawał się żądzy posiadania, a wtedy będzie się czuł szczęśliwy i wolny. I nie chodzi tu tylko o rzeczy materialne. Na co dzień staram się pamiętać o tych słowach, choć zawsze oczekiwałam wiele od życia. Może zbyt wiele. Wciąż za czymś tęsknię. Ta tęsknota bywa bolesna, ale jest też inspirująca i romantyczna. Zresztą chyba wszyscy na coś czekamy. Życie jest jedną wielką poczekalnią.

Tekst: Ewa Godlewska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:01, 12 Lis 2009    Temat postu:

04.09.2006 r.

KONCERTOWE LATO "NAJ" I RMF FM


[link widoczny dla zalogowanych]

To był prawdziwy "huragan" rozrywki, który przetoczył się przez całą Polskę, porywając do zabawy około trzystu tysięcy ludzi! W tym roku w ramach "Koncertowego Lata", organizowanego przez tygodnik "Naj" i RMF FM, odbyło się aż 20 imprez. Największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej dawały koncerty w górach, nad morzem i na Mazurach. Temu wydarzeniu towarzyszyły także prawdziwe "trzęsienia". Tylko tak można okreslić liczbę konkursów i atrakcji - istne zatrzęsienie - w których uczestniczyły całe rodziny, bawiące się na piknikach. (...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:10, 12 Lis 2009    Temat postu:

25.09.2006 r.

PODZIEL SIĘ POSIŁKIEM


Największe gwiazdy wystąpiły na koncercie inaugurującym tegoroczną edycję programu Podziel się Posiłkiem.

W Radomiu na scenie królowali m.in. Monika Brodka i Stachursky, ale żeby obejrzeć ich występy, nie trzeba było stać w kolejce po bilety, tylko przenieść ze sobą produkty żywnościowe i przekazać je wolontariuszom. Program Podziel się Posiłkiem organizowany przez firmę Danone i Fundację Polsat (partnerem strategicznym są Banki Żywności). Akcja ma pomóc w rozwiązaniu problemu niedożywienia dzieci. W ramach programu odbywa się nie tylko zbieranie żywności, lecz także wspieranie m.in. tworzenia lokalnych inicjatyw zajmujących się problemem niedożywiania dzieci. nv.ja

Na konferencji dobrymi informacjami dzielił się m.in. Krzysztof Ibisz.



Więcej o Programie:

PODZIEL SIĘ POSIŁKIEM - 27.08.2006 r.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:16, 12 Lis 2009    Temat postu:

09.10.2006 r.

SPACER Z REKINAMI


Od czterech lat mam patent nurka i mogę schodzić na głębokość 40 metrów. To więcej niż 12-piętrowy wieżowiec! Ale ciągle czuję niedosyt silnych wrażeń.

[link widoczny dla zalogowanych]

Kiedy jako asystent instruktora prowadzę zajęcia dla początkujących nurków, nie traktują mnie poważnie. Myślą, że nie mam doświadczenia i wynajęto mnie, abym reklamował kurs. Gdy opowiadam im o wszystkich tajnikach, oni są przekonani, że wyuczyłem się ich z książki i o prawdziwym nurkowaniu nie mam pojęcia. Sytuacja zmienia się, kiedy schodzimy pod wodę. Wtedy zaczynają wierzyć, że znam się na rzeczy. W końcu patent nurka zrobiłem cztery lata temu i dużo umiem. Karierę nurka rozpocząłem jako chłopiec. Wówczas dostałem od mamy maskę, a moje pierwsze zejścia pod wodę odbywały się w łazience na głębokości... 10 cm. Godzinami podziwiałem ściany wanny. Fascynowło mnie, że tak dobrze widzę pod wodą. Kiedy dorosłem, przypadkiem natrafiłem na ogłoszenie o kursie nurkowania i zdecydowałem się zrealizować marzenie z dzieciństwa. Na początku schodziłem na głębokość 5 metrów w basenie i czułem się jak bohater. Ale głębia szybko uzależnia i każdy kolejny pokonany metr traktuje się jak życiowe wyzwanie. Obecnie mam licencję, która uprawnia mnie do schodzenia na głębokość 10 metrów. To więcej, niż mierzy 12-piętrowy wieżowiec! Nurkowałem już w Oceanie Spokojnym, Morzu Śródziemnym, Adriatyku i Morzu Czerwonym, gdzie obchodziłem nawet sylwestra pod wodą! Dno wygląda najpiękniej w ciepłych morzach. Są tam cudowne rafy koralowe i ryby.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie ograniczam się tylko do nurkowania za granicą. W przeciwieństwie do wielu nurków bardzo lubię też polskie jeziora i Bałtyk. Wyznaję zasadę, że eksplorowanie polskich wód, które są trudne i niebezpieczne to doskonały trening. Bo schodzenie pod wodę nie polega tylko na kontemplowaniu pięknych widoków. Zrozumiałem to, kiedy zgubiłem obciążenie i po prostu wyrzuciło mnie na powierzchnię. W ciągu kilku sekund musiałem opanować emocje i pamiętać, by wypuścić powietrze z płuc, inaczej groziłyby mi poważne problemy z oddychaniem. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Jeszcze bardziej bałem się, kiedy podczas jednego z podwodnych spacerów natknąłem się na rekiny zajęte rozszarpywaniem swojej zdobyczy. Wiedziałem, że jeżeli zachowam spokój, nic mi nie zrobią, bo upolowały już obiad, ale i tak byłem przerażony. Niestety moja żona, mimo że również nurkuje i doskonale rozumie co czuję, próbuje mi to wybić z głowy. Do 40 metrów nie powiedziała ani słowa. Ale teraz, gdy zamierzam schodzić głębiej, tłumaczy, że ktoś, kto ma dwoje dzieci, raczej nie powinien grać w rosyjską ruletkę.

Wysłuchała: Agnieszka Chądzyńska


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:34, 12 Lis 2009    Temat postu:

nr 49 (266) z 04.12.2006 r.

WYSTARCZY CHCIEĆ


Małgorzata Żak i Gwiazdy dla Fundacji Polsat!

[link widoczny dla zalogowanych]

Małgorzata Żak: Krzysztof Ibisz to najwytrwalszy przyjaciel Fundacji - kiedy pojawił się w Polsacie, od razu do nas dołączył.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:19, 13 Lis 2009    Temat postu:

27.04.2009 r.

KAMELEON SIĘ OBUDZIŁ

Na wiosnę, dla wiosny, przez wiosnę... Odmłodzone, odchudzone, ulepszone, rozjaśnione. By podobać się widzom, fanom, partnerom, a może sobie samym. Polskie i zagraniczne gwiazdy w nowych odsłonach.

KRZYSZTOF IBISZ.
Okulary dodają mu powagi, odchudzona, wysportowana sylwetka odejmuje lat. Młodzieżowe ubrania sprawiają, że kochają się w nim dwa pokolenia kobiet. Czyżby 44-letni dziennikarz ścigał się z czasem, czy może wyznaje zasadę "w zdrowym ciele zdrowy duch"? Oby to drugie.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin