Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

KUBA WOJEWÓDZKI

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> PROGRAMY TELEWIZYJNE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:02, 12 Lis 2009    Temat postu: KUBA WOJEWÓDZKI

KUBA WOJEWÓDZKI - 02.04.2006 r.

[link widoczny dla zalogowanych]

Kuba Wojewódzki: Dobry wieczór Państwu! Kłania się Chuck Norris polskich mediów. Specjalnie się dzisiaj ubrałem tak przy ciele sexy, bo dostałem ostatnio list od swojego widza, który napisał, że żeby mnie w ogóle zaakceptować w telewizji, to musi brać przed każdym programem pół viagry. To się ubrałem tak, żeby musiał brać całą viagrę.

Proszę państwa potrzebne są w tych trudnych czasach naszego kraju słowa otuchy, nadziei, pocieszenia od ostatnich wolnych dziennikarzy, którzy właśnie pracują tutaj w tym programie. I tak jak patrzę na to, co się dzieje w Polsce, jak widzę pana Jarka, pana Leszka i widzę ich razem, widzę tych bliźniaków to myślę, że jest jedno słowo pocieszenia, jedno zdanie pocieszenia, które przyszło mi dzisiaj na myśl, które powinno was wszystkich jakoś tak unieść i uskrzydlić: przecież mogły urodzić się trojaczki.

Ostatnio mój jedenastoletni bratanek, też się nazywa Kuba Wojewódzki i poprowadzi ten program za kilka lat, już idzie w moje ślady, bo fatalnie się uczy, moi drodzy zapytał mnie: "Wuju o co w tym wszystkim chodzi". Naprawdę autentyczna rozmowa. Jedenastolatek obserwując media pyta o co chodzi - ta walka, ta agresja, ten układ, ta nienawiść, więc jako, że chłopak jest bardzo obeznany w języku reklam, starałem mu się to wytłumaczyć językiem reklamy. Otóż mówię mu: "Wyobraź sobie Kubusiu, że ten Jarek i ten Leszek to jest PIS, to jest Sprite, a ty i ja jesteśmy społeczeństwo. Społeczeństwo nie ma żadnych szans." I on tak, jako że naprawdę jest bystry mówi tak: "Cholera, to oni nie powinni się nazywać Prawo i Sprawiedliwość, tylko prawie sprawiedliwość, bo prawie robi wielką różnicę." Tym samym wprowadziłem nasz konkurs na najlepszy dowcip o PIS-ie. Pierwsze miejsce - 3 lata, drugie miejsce - 2 lata, 3 miejsce - legitymacja członkowska Prawa i Sprawiedliwości.

Dobrze moi drodzy koniec żartów, czas zająć się prawem i sprawiedliwością, która dzisiaj tu u nas funkcjonuje, albo nie funkcjonuje, normalnie, albo nienormalnie. Bo z prawem i sprawiedliwością ostatnio duży kłopot ma mój pierwszy dzisiejszy gość. To jest bez wątpienia jeden z najpopularniejszych ludzi w tym kraju, drugi obok mnie. Nie jest politykiem, nie był mężem Mandaryny, a znają go wszyscy. Myślę, że on śmiało mógłby o każdej godzinie zapukać do drzwi dowolnego polskiego domu i prawdopodobnie każdy by go wpuścił, bo go kojarzy. Jest nawet taki dowcip na jego temat, że przylecieli kiedyś Marsjanie i pytają: "A gdzie ja wylądowałem. Co to jest?" A rolnik mówi: "To jest Ziemia!" a on mówi: "A to ja to słyszałem, to tutaj pracuje ten Ibisz." Krzysztof Ibisz - wielkie brawa.

Krzysztof Ibisz: No, tego dowcipu nie słyszałem.

KW: Nie słyszałeś tego?

KI: Prosty spiker prawie jak Kuba. Prawie. Tylko dykcja lepsza.

KW: Słyszałeś taki żart "prosty spiker prawie jak Kuba"?

KI: To ja powiedziałem, wymyśliłem.

KW: Teraz?

KI: Spikerzy też myślą. Gorzej z dykcją.

KW: Mówiłem, żeby nie dawać gościom alkoholu, no i żeby w ogóle luz! Mówcie dalej Ibisz... On wie, on tak mnie zagaduje bo nie chce, żebym ja go zapytał.

KI: Dawaj!

KW: A czemu ty żonę zostawiłeś? Ty łajdaku!

KI: Niedobry jestem, niedobry!

KW: Pierwszą żonę, drugą żonę, jednego syna, drugiego syna, to nawet kanarka żeś wywalił zboczeńcu!

KI: No, straszne. Słuchajcie, to rzeczywiście jest bardzo śmieszna historia. Mianowicie ukazało się zdjęcie. Zacznę od początku. Stoję sobie na stacji benzynowej, mojej ulubionej, gdzie zawsze piję kawę i czytam gazety.

KW: To ty tankujesz na stacji kawę?

KI: A ty co? I słuchajcie - patrzę i widzę swoje zdjęcie. Poczułem się jakbym był w programie starej konkurencji "Mamy cię". Myślę może coś kręcą. Patrzę jestem na okładce. Na zdjęciu jest tak: widać jakiegoś faceta...

KW: A czekaj to była gazeta na F?

KI: To fakt, że to jest ten wiodący polski brukowiec.

KW: F? A to już nie mówmy, już ostatni raz. A wiesz jaki ma problem ten redaktor naczelny?

KI: On ma duży problem z sobą chyba.

KW: Słuchaj ja nie mogę... To ja ci powiem na ucho. Dobra?

[link widoczny dla zalogowanych]

KI: No.

(Kuba podchodzi do Krzyśka i coś szepce mu na ucho.)

KW: Nie mogę. Zagramy w głuchy telefon. Ja ci powiem, ty przekażesz dalej? Przekaż dalej, dobra?

(Kuba podchodzi do publiczności i przekazuje dalej.)

KI: (Śmiech) A ja bedę opowiadał, ale zobaczymy co wyjdzie na końcu tej pani w szaliku, dobra? Słuchajcie i tak widać zdjęcie jakiegoś faceta. To mogę być ja, nieważne kto, widać tylko jakiegoś mężczyznę, w czapce, z taką torbą, jakby neseserkiem. Wysiada z taksówki, wchodzi do jakiegoś oświetlonego wejścia. Tyle widać, nic więcej.

KW: Tak, ale świństwo - do wejścia wchodzi!

KI: Ale uważajcie co jest w tekście. W tekście jest tak: po pierwsze, że to ja, że wchodzę do hotelu, ale nie wiadomo w ogóle co to jest.

KW: Ale news!!!

KI: I uważajcie dalej.

KW: O Jezu! Jestem tak podniecony.

KI: Ibisz, bo to podobno ja, chociaż w ogóle nie widać, że to ja. Wchodzę do hotelu, więc dlaczego wchodzę do hotelu? No przecież nie napiszą, że wpadłem kupić fajki, nie? Rzucił żonę i dziecko! Rzucił żonę i czterotygodniowego syna!

KW: A potem wszedł do hotelu!

KI: Wszedł do hotelu, ale słuchajcie. Gorzej dlatego, że jakby dobrze policzyli... Napisali, że od wielu tygodni mieszka, a sami publikowali zdjęcia paparazzich, jak ja wychodzę ze szpitala, bo tam też nam nie dali żyć. Rozumiesz. To w sumie bym ich nie odebrał. Może te zdjęcia sami by jakoś zmontowali.

KW: Ale może odebrałeś dziecko i poszedłeś z nim do hotelu?

KI: No tak. Ale uważajcie co dalej. I teraz tak: jest napis, że rzucił żonę i dziecko!

KW: Tak, tak.

KI: No nic. Uśmialiśmy się z tego z żoną mówimy: co będzię dalej? Bo musicie Państwo wiedzieć, że ten dziennik...

(w tym czasie Kuba pokazuje czasopismo z Krzyśkiem na okładce z tytułem "ZASZCZUTY!")

KW: Zaszczuty? Coś masz wspólnego ze Szczuką?

KI: (śmiech) Nie. Słuchajcie, ten dziennik, o którym akurat opowiadamy ma taką metodę, że zawsze jest to serial. Czyli jak raz się ukaże, to jak w telewizji, musi być dalszy ciąg kolejnej konfabulacji.

KW: No tak.

KI: No i jesteśmy ciekawi co będzie dalej.

KW: Ale ty z żoną?

KI: Tak, ja z żoną. Akurat tego dnia wieczorem był koncert Polsatu - Lisa Stansfield, organizowany przez naszą stację. No i oczywiście jesteśmy z żoną i mówimy co nam tak te zdjęcia pstrykają wszyscy? Następnego dnia kupuję mój ulubiony dziennik. I co? "Pokazał się na koncercie Lisy Stansfield z żoną!"

KW: Zboczeniec!

KI: Po to, żeby ukryć prawdę o rozpadzie ich związku. Pokazuje się, żeby ukryć to co się dzieje.

KW: Oczywiście!

KI: Czyli pokazywać się też nie dobrze. Co będzie dalej? Jeżeli pokazujemy się z żoną po takim artykule, to źle, bo pokazujemy się po to, żeby oczywiście ukryć prawdę.

KW: No.

KI: Jeżeli się nie pokazujemy, to rzeczywiście ich związek się rozpadł. Jak tak sobie siedzimy... nie myślałem że tak będzie miło u Kuby, no to co - geje.

KW: Geje!

(Brawa!)

KI: A jeżeli usiądziesz sobie tutaj, w pobliskiej kawiarni czy bufecie z koleżanką - to to jest twoja kochanka! Czyli słuchajcie, gdzie byście się nie obrócili - dupa zawsze z tyłu.

KW: No dobrze, ale poczekaj Krzysztof. Czy tobie to przeszkadza, bo tak naprawdę wiesz, że istnieje daleko idący stereotyp, także u ludzi, że ludzie tzw. publiczni przyzwalają na to. Mało tego, niektórzy prowokują takie sytuacje, bo są takie jednostki, których jak nie ma w takich gazetach, to znaczy, że ich w ogóle nie ma. Rozumiesz? Czy to jest tak, że nie czujesz, że to gdzieś stymuluje twoją popularność? Czy naprawdę cię dotyka? Czy boisz się o to, że to zabija twój image tego wiecznego, uradowanego, grzecznego chłopca?

KI: Nie! Bo to jest tak, że do tej pory w ogóle mi to nie przeszkadzało. Z tą gazetą o której mówimy, to jest pierwszy proces sądowy. Do tej pory tak pisali. Rok temu stoję na Centralnym, jechałem na nagranie - byłem gościem w programie do Dwójki - 6 rano na Centralnym, znowu patrzę w moim ulubionym dzienniku moja twarz.

KW: Że o 6 rano wstałeś?

[link widoczny dla zalogowanych]

KI: 6 rano myślałem, że się przewidziałem, bo ja rano, to nie wyglądam dobrze.

KW: No tak, była afera tych zboczeńców z Centralnego, była.

KI: Dokładnie. No więc 6 rano. Cała noc w pracy.

KW: Tak.

KI: Patrzę: "Koniec Ibisza!" Kurczę - żyję!

KW: Sprząta pociągi na Centralnym!

KI: Ale wiesz, dobrze się czuję. Mówię na minus jeden jestem, czy to jakaś zjawa? Czytam: koniec, nikt nie ogląda, dramat, w ogóle źle, że się urodził, dawno powinien być na minus jeden, ludzie powinni o nim zapomnieć, nie ma go, dramat, nie ma go, nie było, koniec, zapomnijmy. To rok temu było. Skończyłem się. Za parę miesięcy czytam, patrzę artykuł wielki: "Ibisz tyje i łysieje". Tyje, tyje i łysieje (wstaje i pokazuje).

KW: Łysy grubasie!

KI: Wielki dramat!

KW: Pokaż no się - dupka zawodowa. Profil: chudzinka.

KI: (Śmiech) Tak to wygląda.

KW: Ja mam ten koronny przykład: naprawdę czym się zajmują reporterzy. Byłem kiedyś na promocji samochodu, nie powiem jakiego, zrobiłem sobie zdjęcie, że siedzę koło tego samochodu, bo to zaprzyjaźniona moja marka. Nie będę wymieniał. Wiesz, że jeżdżę porshe, prawda?

KI: Tak, bo geje jeżdżą porshe, w tramwaju nie będziesz jeździł.

(Śmiech)

KW: Tak, przecież nie będę jeździł żukiem. Podjadę pod klub gejów: na pakę chłopaki.

KI: (Śmiech)

KW: I słuchaj mam to zdjęcie, było lato, więc miałem trzewiki bez skarpetek i był artykuł: "Wojewódzkiemu śmierdzą nogi!"

KI: (Śmiech)

KW: Słowo honoru i pomyślałem sobie - jakiś wnikliwy dziennikarz podchodził tak (Kuba niby wącha nogi Krzyśka). Mnie tego na dziennikarstwie Krzychu nie uczono, a teraz to oni chyba muszą wąchać.

KI: (Śmiech) Ale słuchajcie obok tego artykułu, że rzucił żonę i dziecko był artykuł taki "Zabił, bo zbudziła go z drzemki!"

(Śmiech)

KI: Ostatnio rozmawiała ze mną jakaś dziennikarka i pyta mnie (wkurzyło mnie to pytanie), bo pyta mnie tak: "Zdaje pan sobie sprawę, że są jakieś konsekwencje tego, że jest pan gwiazdą?" Ale zaraz - jakie konsekwencje? Czy to jest jakieś przestępstwo, że prowadzi się programy telewizyjne? Po prostu jestem osobą popularną, a jak wiadomo popularność ma dwie strony. Jedną tą bardzo przyjemną, bo nie ma co ukrywać, że jeśli nieznajomy mówi ci "Dzień dobry" i się do ciebie uśmiecha - jest to bardzo przyjemne. I drugą tą ohydną, a ohydna polega na tym, że jeżeli jesteś osobą popularną, to stajesz się tak jakby wielorybem, do którego podłączają się kolonie róznego rodzaju...

KW: To prawda, to prawda.

KI: Wiesz jak to nazwać?

KW: Ale Krzysiu to są trochę konsekwencje, bo ja mam taki fragment sprzed lat, w którym mówisz o popularności. Zobaczmy czy coś się zmieniło.

(W tym momencie Kuba pokazuje wywiad sprzed kilku lat Tomasza Raczkowskiego z Krzyśkiem)

KW: Krzysiek, aleś przytył!

KI: (Śmiech)

KW: I włosy jakby krótsze.

KI: To słowo, którego brakowało mi, to właśnie całe kolonie pasożytów.

KW: Ale poczekaj, Krzysztof uporządkujmy trochę. Solidaryzuję się z Tobą i bardzo się cieszę, że do mnie przyszedłeś, także pod tym pretekstem, bo jak wiesz mnie to też dotyczy i mojej narzeczonej. My na szczęście sprawę z tą gazetą na F wygraliśmy.

KI: Już wygraliście?

KW: Tak, wydajemy ich pieniądze. Wiesz jaka to przyjemność? Podjeżdzam do jakiegoś sklepu i mówię: "Wybieraj sobie Andzia - Axel Springer płaci!"

KI: No tak, ale jeżeli można wygrać pieniądze.

KW: Można.

KI: Bo to jest tak, że sądy przyznają dosyć małe odszkodowania. Na przykład ja wiem, że nie wygram z tak wielkim koncernem, do jakiego należy ten dziennik. To jest oczywiste. Ale ja nigdy się nie zgodzę na kłamstwo, na bzdurę i przede wszystkim na potworną bezczelność.

KW: Ale to jest nie kończąca się historia. Dlatego, że pamiętaj, że ich nie interesuje prawda, tylko produkt. A ty jesteś Krzychu świetnym produktem, ty się dobrze sprzedajesz. Zna cię naprawdę każdy Polak, twoje życie jest dosyć burzliwe. Poza tym Krzysiu my się znamy bardzo długo. Pamiętasz Jarocin jak prowadziłeś, to był 91 rok, byliśmy wtedy rockmanami.

[link widoczny dla zalogowanych]

KI: Robiłem wtedy pierwszą transmisję.

KW: Krzychu miał tu pierścionek, miał napisane "FUCK", był znakomitym facetem.

KI: Na scenę leciały noże, kamienie, jajka i pomidory.

KW: Był chudy i szczupły przede wszystkim. Naprawdę. Miał włosy.

KI: Włosy jeszcze miałem (śmiech).

KW: Zamiatał włosami.

KI: No i jeszcze się nie skończył.

KW: Ale poczekaj Krzysztof i potem miał miejsce twój słynny ślub... Nikt tego w Polsce jeszcze nie zrobił. Potem Michał Wiśniewski robił takie rzeczy później... I czy to nie jest tak, że ty jednak zaprosiłeś tych dziennikarzy w sposób inwazyjny do swojej prywatności. Kogo ślub miał transmisję? 12 kamer, rozumiesz? Ty mówiłeś "Ja Krzysztof... dobrze, dobrze, widać, widać? Ja Krzysztof biorę sobie ciebie..." Sprywatyzowałeś swoje życie.

KI: Kuba wiesz jak w starej piosence: "Ale to już było i nie wróci więcej". Nie zawsze jest święto wiosny. Tyle. To było dziesięć lat temu. Przeszłość Kuba.

KW: Krzychu kończąc ten wątek muszę ci zadać, jako jeden z ostatnich wolnych dziennikarzy, dwa pytania. I chciałbym żebyś udzielił odpowiedzi "tak" albo "nie".

KI: Proszę. Poważnych czy nie?

KW: Poważnych. Żeby uciąć tą dyskusję. Rozwodzisz się?

KI: Nie.

KW: Nie wyprowadziłeś się z domu tylko dlatego, że masz kochankę, albo kochanka?

KI: (Śmiech) Nie.

KW: Dobrze. Koniec. Dziękuję bardzo. Moim gościem był Krzysztof Ibisz. Zostań dalej.

[link widoczny dla zalogowanych]

KI: Dziękuję bardzo.

KW: Znasz dowcipy na własny temat?

KI: Czytałem dawno taki strasznie śmieszny wierszyk w internecie.

KW: Na swój temat?

KI: Tak, prawdopodobnie to popełnił Tadzio Ross, o Ibiszu, że generalnie to Ibisz - wiesz nie potrafię tak powtórzyć - śpi w garniturze, cały czas jest gotowy, jak ktoś idzie ulicą i go nie pozna i nie poprosi o autograf, to jest smutny, ale na szczęście okazuje się, że jest to wycieczka z Chin itd.

KW: Tak jest i to jeszcze ociemniała.

KI: Ale z tym się wiąże jeszcze jedna historia. Mianowicie takie wyobrażenie ludzi o mnie. Najśmieszniejsza, nie wiem czy kiedyś gdzieś nie mówiłem, ale powtórzę, bo to jest tak komiczne, że się nie powstrzymam. Otóż w Galerii Dominikańskiej we Wrocławiu jadę windą na parking. To jest takie centrum handlowe.

KW: I przez parking do hotelu oczywiście?

KI: Oczywiście. Wchodzi jakaś dziewczyna, patrzy na mnie, a ja kupiłem papier toaletowy.

KW: O Jezuuu!

KI: I trzymam go, nieszczęście nie?

KW: Do dupy historia.

KI: Trzymam taką wielką paczkę papieru toaletowego. Ona poznała mnie i tak patrzy na mnie z taką wielką niechęcią. Tak coś jej się nie zgadza w wizerunku tego Ibisza.

KW: Przecież wiadomo - gwiazdy nie srają.

KI: Tak - nie chciałem tego powiedzieć. Patrzy taka zdegustowana, drzwi się otwierają, wychodzi z tej windy, odwraca się do mnie, patrzy i z niechęcią mówi: "Ładne zakupy, nie ma co!" i zdegustowana poszła.

(Śmiech)

KW: Ale to znaczy, że cię poznała.

KI: Tak.

KW: A może ty kupujesz jakąś tanią markę?

KI: Tak - ideał sięgnął bruku. Po prostu to o to chodzi.

KW: No tak. Nie dość, że go spotyka w windzie, to jeszcze idzie właśnie - ma biegunkę.

KI: Czułem się tak, jakbym miał jakieś pornosy, sztuczne penisy, jakieś takie cuda.

[link widoczny dla zalogowanych]

KW: Łańcuszek takich sztucznych penisów.

KI: Szklankę wódki, taka degustacja, ale gość po prostu miał papier toaletowy. Ale nam nie wypada chodzić do kibla.

KW: To prawda! Jest takie wyobrażenie i ja naprawdę nie mam ochoty spełniać takich wyobrażeń i jak kiedykolwiek sobie kupię łańcuszek sztucznych penisów, to do każdej windy będę z nimi wchodził. Przeczytałem w jakimś wywiadzie, że ty lubisz rzucać talerzami. Pomyślałem, że się wkurzysz. Ale narazie w ogóle nic.

KI: Nie nic. Ale to jest z duralexu?

KW: Nie. Możesz rzucać i celować, np. w tą panią w okularach.

KI: Złapie pani?

KW: Nie, nie co ty? Jezus Maria!

KI: Nie ubezpieczyłeś ich?

KW: Pani nie, talerz tak! Dlatego są talerze.

(Śmiech)

KW: Zrobiłem taką sondę, bo jest pewnego rodzaju fenomen, że ciebie naprawdę znają wszyscy, ale pytaliśmy co tak naprawdę prowadzi Krzysztof Ibisz i muszę ci powiedzieć...

KI: Odgadli czy nie?

KW: Popatrzmy...

(W tym miejscu puszczają sondę.)

[link widoczny dla zalogowanych]

KI: Czasami robię taki żart, jak chcę kogoś zdenerwować. Ktoś mowi: "Wy to straszną kasę zarabiacie w tej telewizji nie?" Ja mówię: "No wiesz nie jest źle, ale trzeba się naharować." "No ale na przykład ile tam pracujesz?" Ja mówię: "Wiesz teraz se nową beemkę kupiłem". "No i co? Nowiutka?" "Ale wiesz stary: zasuw, tydzień harówy." I on tak patrzy i widzę, że już mnie nie lubi bardzo: "Domek se też kupiłem nowy." "Żartujesz?" "Ale stary miesiąc Baru, miesiąc ciężkiej pracy, dzień w dzień nagrania."

KW: A on już się zastanawia gdzie tu broń kupić, chociaż baseballa...

(Śmiech)

KW: Ja też tak lubię.

KI: To są finansowe legendy! Nie jesteśmy producentami, właścicielami mediów. Tylko ja jestem prostym spikerem.

KW: Prosty chłopak za duże pieniądze.

KI: Tak.

KW: Powiedz mi prosty chłopaku za duże pieniądze... Krzysiek, tak naprawdę, jak facet który zdradza, rzucił żonę, z facetem, który lada moment rzuci narzeczoną. Miałeś kiedyś takie uczucie, że pomyślałeś: cholera prowadzę obciach, albo poprowadziłem obciach, albo to co zrobiłem było słabe. Bo ty jesteś facetem, który od lat jest kojarzony z różnymi formatami, jesteś kojarzony z facetem, który od lat nie miał wolnego sezonu. Bo nie miałeś prawda? Ty jesteś od 15 - 20 lat w telewizji non stop. Ale miałeś takie poczucie, że zrobiłeś metaforycznie "telewizyjną kupę"?

KI: Nie. To jest tak, że ja jestem bardzo krytyczny wobec siebie. Ale też co któryś program nagrywam, żeby móc przeanalizować to. Teraz wreszcie sobie kupiłem nagrywarkę DVD.

KW: Też mam, ja już czytam instrukcję.

KI: Polecam wam - tydzień mi to zajęło.

KW: O Jezu! Szczególnie, że ona po angielsku.

KI: Nie! Ja to kupiłem po polsku. Wiesz - spiker to wiadomo.

KW: No wiadomo.

KI: Mówi tylko inteligentnie, jak się pomyli. I jak oglądam takie sentymenty jak "Czar Par", wszystkie stare programy, gdzie jestem zupełnie inny, to też były tam programy po drodze, których nie będę wymieniał, z których nie byłem zadowolony. Natomiast nie miałem takiego programu, który byłby nieoglądalny, który by się wywrócił z powodu nie oglądania.

KW: Ten będzie pierwszy!

KI: (Śmiech) Ale jest tak jak ty mówisz. Ja w sumie 15 lat pracuję i rzeczywiście nie miałem wolnego sezonu. Cały czas robię nowe programy, no a problem dziennikarzy jest taki: "Co pan będzie robił, jak to wszystko się skończy, jak minie pana pięć minut?" I od lat mam to samo pytanie.

KW: No właśnie, a co będzie jak minie twoje pięć minut, Krzychu?

KI: No, ale ja w ogóle tak nie myślę. Ja po prostu lubię tą robotę i dlatego ją robię. Nie dlatego, że ona przynosi popularność, przynosi kasę. Ja po prostu uwielbiam to robić i robię. Ludzie chcą to oglądać. I to jest moja największa satysfakcja z tej pracy.

W dalszej części programu gościem była Karolina Malinowska.

Zdjęcia zaczerpnięte ze strony [link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> PROGRAMY TELEWIZYJNE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin