Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

SUPER EXPRESS
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:04, 10 Lis 2009    Temat postu:

03.11.1998 r.

NA CELOWNIKU


Pewnego dnia aktor Tom Cruise przemierzał swoim samochodem ulice Los Angeles. Nagle spostrzegł, że ktoś go śledzi. Domyślił się, że to paparazzi. Zadowolony, że w porę wykrył zamiary śledzącego go mężczyzny, zadzwonił na policję.

W słuchawce usłyszał odpowiedź: Nie możemy panu pomóc, bo osoba, która pana śledzi, nie łamie prawa.

Od 1 stycznia gwiazdy Hollywood będą prawnie chronione przed takimi sytuacjami. W stanie Kalifornia wchodzą w życie przepisy zaostrzające kary za naruszanie prywatności sławnych ludzi.

W Polsce wciąż nie ma stosownych przepisów, choć na paparazzich od pewnego czasu narzekają również polscy artyści.

Obrona po amerykańsku

Kiedyś paparazzi ścigali samochód Arnolda Schwarzeneggera, aby zrobić zdjęcia gwiazdorowi i jego żonie. Pozwani do sądu zapłacili za to karę grzywny.

Aktor Alec Baldwin odbierał ze szpitala swoją żonę Kim Basinger i nowo narodzoną córeczkę, kiedy natknął się na fotoreportera. Bronił się przed aparatem tak skutecznie, że złamał paparazziemu nos. Sąd początkowo kazał mu zapłacić grzywnę. Aktor odwołał się od wyroku. Sąd uznał, że natrętny paparazzi zasłużył na karę.

Polowanie po polsku

Polskie gwiazdy są pod tym względem bezbronne. Mogą jedynie powoływać się na ustawę o prawie autorskim, która zabrania rozpowszechniania wizerunku osoby bez jej zgody. Tak właśnie zrobił Bogusław Linda, który przed dwoma laty wytoczył proces jednemu z tygodników za opublikowanie jego zdjęcia w kapciach. Fotograf przez cały dzień siedział na drzewie obserwując ogród aktora. Robił zdjęcia panoramiczne z drzewa i zbliżenia przez dziurkę w płocie.

Inny tygodnik zapragnął zdobyć zdjęcie męża Anny Dymnej. Paparazzi zadzwonił sygerując, że coś stało się z ich synem. Gdy mąż aktorki wybiegł przed dom, sfotografowano go z ukrycia.

Paparazzi nie zawsze złości

Niektórzy z ludzi znanych traktują swoje zdjęcia zrobione przez paparazich z większym dystansem. Dziennikarka Alicja Resich-Modlińska kiedyś ujrzała w prasie swoją fotografię z kortu tenisowego. Ma na niej zadartą spódniczkę, pod majtki wpycha piłeczkę tenisową.

- "Ja naprawdę tak robię" - zwierzyła się wtedy "Super Expressowi". Panią Alicję zdjęcie to wyraźnie ubawiło, żałowała jedynie, że brzydko na nim wyszła.

Podobnie z uśmiechem podchodzi do swoich fotografii w prasie Krzysztof Ibisz. Niejednokrotnie widział fotomontaże, na których stoi obok różnych kobiet. Autorzy podpisów spekulowali, że przeżywa kolejny romans. Teraz jednak, kiedy się ożenił, takie zdjęcia zaczynają mu przeszkadzać.

Polskie gwiazdy o paparazzich:
Bożena Dykiel, aktorka:

- Na ostatniej zabawie sylwestrowej pewna pani robiła mi zdjęcia. Powiedziała, że to do prywatnego archiwum. Potem zobaczyłam je w jakimś piśmie. Nie cierpię takich sytuacji. Mimo to prasa traktuje mnie przychylnie. Polscy paparazzi nie są aż tak natrętni jak ci na Zachodzie. Nie sądzę więc, że potrzebujemy podobnej ustawy jak w Hollywood.

Katarzyna Dowbor, prezenterka TVP:

- Polscy paparazzi potrafią być równie nachalni jak amerykańscy. Przekonałam się o tym na własnej skórze już dość dawno temu, ale nie chcę o tym mówić. Ludzie telewizji doskonale zdają sobie sprawę z tego, że są narażani na utratę prywatności, ale nie trzeba fotografować ich na siłę. Można wyrządzić dużą krzywdę ich rodzinie i dzieciom. Sądzę, że w Polsce także należałoby wprowadzić podobne przepisy jak w Kalifornii.

Karol Strasburger, aktor, gospodarz "Familiady":

- Polscy paparazzi działają raczej na przyjęciach niż pod domami ludzi znanych z telewizji. Wiem jednak z własnego doświadczenia, że zdjęcia z takich przyjęć mogą być równie nieprzyjemne. Szczególnie irytują mnie podpisy pod moimi zdjęciami w różnych pismach. Kiedyś na premierze filmu sfotografowano mnie, gdy jadłem winogrona. Później ukazała się fotografia podpisana, że rozkoszowałem się winem na degustacji. Na pewno w Polsce powinny pojawić się jakieś przepisy określające co wolno, a czego nie wolno publikować.

Kora, piosenkarka:

- Nie mam problemów z paparazzimi. Czę to ludzie fotografują mnie na ulicy - zwłaszcza w Krakowie, podczas spacerów. Nie mam nic przeciwko temu, najczęściej zdjęcia te trafiają do prywatnych albumów. Ulica to miejsce publiczne, jako osoba znana muszę o tym pamiętać. Nie kocham się więc na ulicy, nie chodzę po niej nago. I nie mam problemów z natrętnymi fotografami. Gdyby jednak ktoś podglądał mnie w moim domu i robił zdjęcia z ukrycia - wtedy dochodziłabym swoich praw w sądzie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:06, 10 Lis 2009    Temat postu:

18.11.1998 r.

SKALPEL IBISZA


[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz obiecuje pytania ostre i bardzo ostre

Krzysztof Ibisz przygotowuje nowy talk show zatytułowany "Ibisekcja". Zamierza zapraszać do studia ludzi bardzo popularnych, ale nie tylko takich. Również osoby mało znane, ale ciekawe, które warto przedstawić szerszej publiczności.

- Tytuł programu może wywoływać skojarzenia medyczne - tłumaczy Krzysztof Ibisz. - I słusznie, ponieważ naszych gości będziemy poddawać wiwisekcji. Tyle, że skalpel zastąpią pytania.

Prawie każda stacja telewizyjna ma swój talk show. Krzysztof Ibisz ma świadomość, iż w tym gatunku nic nowego już się nie wymyśli.

- Myślę jednak, że mamy już za sobą okres, gdy widzowie szukali tylko łatwej rozrywki. Teraz chcą posłuchać, co kto ma im do powiedzenia. W "Ibisekcji" nie chcemy opierać się na plotkach i domysłach - zapowiada dziennikarz. - Każda informacja będzie najpierw dokładnie sprawdzona.

W pierwszych programach gościć będą: Przemysław Saleta, Grzegorz Markowski, Jerzy Dziewulski. Krzysztof Ibisz zapowiada, że zostaną im zadane pytania ostre i bardzo ostre, ale bez insynuacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:07, 10 Lis 2009    Temat postu:

15.12.1998 r.

IBISZ WYCISKA GOŚCI!


TVN pozazdrościł konkurencji i też będzie miał talk-show. Od grudnia Krzysztof Ibisz w "Ibisekcji" będzie zamęczać gości podchwytliwymi pytaniami.

- Talk-show polega na tym, że ludzie siedzą i gadają - mówi Krzysztof Ibisz. - Tajemnica sukcesu tkwi w tym, co mówią. Gwarantuję, że my wyciśniemy z naszych gości więcej niż inni.

Zanim zaproszona osoba zjawi się w studiu, współpracownicy Ibisza zbierają o niej informacje.

- Nie zamierzamy korzystać tylko z wycinków prasowych - zapowiada Ibisz. Nie chciał jednak zdradzić źródeł informacji.

W grudniu pokazane zostaną dwa programy pilotowe, a od stycznia "Ibisekcja" ma być nadawana co tydzień. Gośćmi będą dwie lub trzy osoby. Głównie ludzie z pierwszych stron gazet, ale i ci, którzy są warci poznania z racji wykonywanych zawodów. Rozmowy nagrywane są wcześniej z publicznością.

- Jak wam się coś spodoba, reagujcie. Ale nie sztucznie. To nie jest przedszkole. Reagujcie jak wam serce każe - pouczał publiczność przed nagraniem pierwszego programu Ibisz. Instrukcje były niepotrzebne, gdyż zaproszeni goście potrafili wywołać na widowni huragany śmiechu.

Jednym z pierwszych odpytywanych w "Ibisekcji" był Grzegorz Markowski. Muzyk z chęcią opowiadał, jak udało mu się schudnąć. Wyznał, że jego dieta to cukierki tic-tac i guma do żucia. Ulubioną golonkę je 2-3 razy w roku. - Kalorii dostarcza mi piwo - dodał Markowski.

- Zdarzyło ci się zasnąć na kobiecie? - usłyszał Piotr Najsztub, który nieco wcześniej został przedstawiony jako obibok. - Nie, ale zdarzyło mi się roześmiać - odpowiedział.

Dla ślicznej i młodziutkiej Renaty Gabryjelskiej najtrudniejszym pytaniem okazało się to o... wiek. W końcu zbuntowała się i odmówiła rozmowy na ten temat. Chętniej natomiast przyznała się, że zdarza się jej bywać w lokalach w stanie wskazującym na spożycie alkoholu. - Lubię się pobawić - przyznała. Modelka dodała, że alkohol bywa dla niej sposobem na odreagowanie stresu.

[link widoczny dla zalogowanych]

- Zdarzyło ci się zasnąć na kobiecie? - pyta Piotra Najsztuba (z lewej) Krzysztof Ibisz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:11, 10 Lis 2009    Temat postu:

grudzień 1998 r.

[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz, prezenter TVN:

Będzie to moja pierwsza Wigilia w towarzystwie żony. W zeszłym roku spędziliśmy ten wieczór razem, ale wtedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem. Byliśmy u rodziców Ani, którzy pochodzą ze Lwowa, więc Wigilia miała charakter galicyjski. Był barszcz z uszkami, karp w galarecie, śledź. No i oczywiście kutia, którą uwielbiam. Ciekawostką była sałatka z krabów z cytryną i jajkiem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:22, 10 Lis 2009    Temat postu:

06.01.1999 r.

ŻYCZENIA DO ZŁOTEJ RYBKI!


Złotą rybkę, która spełnia najwybredniejsze marzenia, można spotkać ponoć wyłącznie w bajce. Na wypadek, gdyby jednak istniała naprawdę, spytaliśmy osoby znane z telewizji, radia i sceny, jakie ich marzenia mogłaby spełnić złota rybka w 1999 roku.

[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz, prezenter TVN:

Gdybym złowił złotą rybkę, to sam zrobiłbym jej prezent. Powiedziałbym: "Przy mnie nie potrzebujesz się wysilać, bo już tylu osobom musiałaś spełnić różne życzenia. Odpłyń sobie, nie będę cię stresował". Uważam, że spełnianie ludzkich zachcianek jest uciążliwe. Ja jestem tak szczęśliwy, że nie mam specjalnych życzeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:23, 10 Lis 2009    Temat postu:

11.01.1999 r.

KUROŃ SERWUJE RYBĘ W BUFFO!


Właściciele Studia Buffo, Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa, otworzyli przy teatrze restaurację. Mistrz kuchni i współwłaściciel zakładu Maciej Kuroń zapowiedział, że będzie smacznie, tanio, prestiżowo. Specjalnością firmy mają być dania z ryb.

Co się będzie jadło w Buffo, można było skosztować w sobotę wieczorem na bankiecie, wydanym z okazji otwarcia knajpki. Stoły uginały się od wystawnych dań, znakomite drinki, pośród których królował gin z tonikiem, wydawano w wielkiej obfitości. Dopisało towarzystwo.

Przyszedł Krzysztof Ibisz z żoną Anią. Młoda para uwielbia jeść na mieście, w sobotę postanowili sprawdzić, jak jest w Buffo. Podobało się!

[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz, jego żona Ania i Michał Milowicz rozmawiają o zaletach nowo otwartej knajpki.

Pojawili się piosenkarka Ania Maria Jopek z mężem Marcinem Kydryńskim. Mieszkają tuż za rogiem, zamierzają bywać tu na co dzień. Do malutkiego synka młodych państwa Kydryńskich, 8-miesięcznego Franka, zgodziła się przyjść tego wieczoru babcia.

Przybyli Danuta Rinn - sama, Stefania Grodzieńska z wnukiem, kubek w kubek podobnym do dziadka Jerzego Jurandota, a także nierozłączni panowie Wojciech Mann i Krzysztof Materna. Mann ma nadzieje znaleźć w jadłospisie u Kuronia nie tylko coś z ryb, bo te lubi tylko jego żona. W razie gdyby Kuroń w tym względzie nawalił, pan Wojtek ma zamiar przychodzić z... własną kanapką.

Jak zawsze elegancki Andrzej Mleczko, zawołany na imprezę z Krakowa przez żonę, chętnie dawał się fotografować z dżentelmenem o identycznej jak on fryzurze - aktorem "Buffo" Mariuszem Czajką.

Jeśli chodzi o innych artystów "Buffo", to, niestety, nie stawili się w komplecie. Prócz Czajki był jeszcze tylko Michał Milowicz. Pewnie "Józek" tak daje w kość swoim aktorom, że nie mają już siły na bankiety.

Wódeczkę pito długo w noc, jazz sączył się cicho z niewielkiej estrady. Tematem rozmów numer jeden był fenomen Studia Buffo. W ciągu pięciu lat Januszowie Józefowicz i Stokłosa dorobili się dobrego prywatnego teatru, świetnie prosperującego studia nagrań, a teraz jeszcze restauracji...

Uwaga! Jako że restauracja Studio Buffo mieści się w budynku-siedzibie ZHP, do godziny 17 nie podaje się alkoholu. Czynna jest od dziś, od godziny 11 do ostatniego gościa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:24, 10 Lis 2009    Temat postu:

29.01.1999 r.

NA ŚLUBNYM KOBIERCU!


Nie chcieli już dłużej czekać. Nowe życie postanowili rozpocząć jeszcze w starym tysiącleciu. W zeszłym roku dzwony weselne raz po raz grały dla tych, których znamy, lubimy i podziwiamy.

Jednym grały tak, że w uszach huczało, innym dużo ciszej, ale za każdym razem był to ślub, jaki długo się pamięta.

Katedra i Mercedes

Zagranicznym parom młodym bynajmniej nie ustępowały nasze polskie. Naszym rodzimym ślubem roku był oczywiście ślub KRZYSZTOFA IBISZA z ANNĄ ZEJDLER. Choć różnie komentowano całą pompę towarzyszącą przygotowaniom do uroczystości i samym zaślubinom - jedno jest pewne: To był ślub, jakiego jeszcze u nas nie widziano i o jakim mówić się będzie latami.

Uroczystość w warszawskiej katedrze Św. Jana odbyła się z wielkim przepychem. Ibisz, w ciemnoszarym garniturze z różą w klapie, podjechał pod kościół przedwojennym Mercedesem, wypożyczonym z muzeum motoryzacji. Panna młoda miała na sobie zachwycającą suknię z 10-metrowym trenem.

Jak twierdzą przyjaciele Krzysztofa, jego ślub przejdzie do historii ze względu na pomyłkę, jaką pan młody popełnił przy składaniu przysięgi. Zamiast tradycyjnej formuły: I nie opuszczę cię aż do śmierci, powiedział: - I nie dopuszczę cię aż do śmierci...

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:25, 10 Lis 2009    Temat postu:

11.02.1999 r.

WITAJ, ESMERALDO!


W niedzielę przyjedzie do Polski Leticia Calderon - Esmeralda, tytułowa bohaterka meksykańskiej telenoweli.

Cztery dni w Polsce:

W niedzielę po południu przyleci z Frankfurtu. Zamieszka w hotelu "Marriott". W dużych centrach handlowych Warszawy i Łodzi spotka się z widzami. W jednym z przygotowywanych konkursów dla widzów główną nagrodą ma być strój Esmeraldy. Aktorka odwiedzi podwarszawski Dom Samotnej Matki, będzie też gościem "Ibisekcji" - programu Krzysztofa Ibisza. W czwartek będzie miała dzień wolny, a w piątek rano odleci z Warszawy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:56, 10 Lis 2009    Temat postu:

nr 39 (2367) z 16.02.1999 r.

WSZYSCY CHCIELI DOTKNĄĆ ESMERALDY!


Coraz więcej fanów Esmeraldy. Do warszawskiej Promenady w poniedziałek przybyło parę tysięcy osób, by zobaczyć, a najlepiej dotknąć Leticii Calderon. Czekali kilka godzin. Był płacz, przepychanki i mnóstwo zawiedzionych nadziei, gdy okazało się, że aktorka nie będzie rozdawała autografów.

Takiego oblężenia Promenada jeszcze nie przeżyła. Jednak nie o zakupy w tym przypadku chodziło. Większość przybyła, bo to być może jedyna okazja, by zobaczyć na żywo Leticię Calderon.

Nie dała autografów

Część zgromadzonych osób miała już wprawę w podziwianiu meksykańskiej gwiazdy, gdyż witali ją w niedzielę na lotnisku. - Teraz może uda mi zdobyć autograf - powiedziała jedna z fanek.

Ta nadzieja okazała się płonna, ponieważ mimo wcześniejszych zapowiedzi Krzysztofa Ibisza, który prowadził spotkanie, że przez pół godziny Esmeralda będzie rozdawała autografy, nic z tego nie wyszło. Po kilku konkursach - polegających na odpowiadaniu przez dziatwę szkolną na pytania dotyczące telenoweli - Leticia opuściła Promenadę. Tłum był niepocieszony i omal nie doszło do staranowania szklanych drzwi, którymi aktorka opuściła budynek.

Śląsk na nią czeka

Leticia Calderon na Śląsk przyleci w środę rano. Najpierw nagra w Katowicach "Ibisekcję" Krzysztofa Ibisza, potem około godz. 17.00 Toyotą przyjedzie do swoich fanów.

- To niesamowita kobieta, taka delikatna, piękna - twierdzi Krystyna Nowakowska z Sosnowca. - Wcześniej wyjdę z pracy, aby tu dojechać. Będę od 12.00 czekała na spotkanie z Esmeraldą, muszę zająć dobre miejsce.

Organizatorzy są przygotowani na przyjęcie około 100 tysięcy osób. Jednak obawiają się, że wielu wielbicielom nie uda się zobaczyć gwiazdy.

- Będzie siedziała w powozie udekorowanym kwiatami - opowiada Krzysztof Biczyk dyrektor firmy współorganizującej imprezę. - Najpierw krótki wywiad. Potem gwiazda rozda autografy. Od nas dostanie album o Śląsku na płycie kompaktowej. - Jako gospodarze zapewniamy ochronę i miejsce - opowiada Biczyk. - Bezpieczeństwo Esmeraldzie zagwarantuje 300 naszych pracowników. Będzie też jej prywatna ochrona. Policja zadba, aby droga dojazdowa nie była zablokowana.

Muszę ją zobaczyć

- Na środę wzięłam urlop - mówi Ewa, sprzedawczyni z Mc Donaldsa. - Muszę zobaczyć Esmeraldę. Ona jest cudowna! Kocham ją, nagrywam wszystkie odcinki, oglądam ją od pierwszego dnia. Ona ma tak skomplikowane życie!

Około godz. 18.30 gwiazda zje kolację w Świerklańcu i wróci do stolicy. Czwartek będzie miała wolny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:58, 10 Lis 2009    Temat postu:

22.02.1999 r.

WIKTORY OBLEWALI W VICTORII!


Rozdania Wiktorów w sobotni wieczór transmitowała TVP 1. Po uroczystej gali cała śmietanka towarzyska przeniosła się do warszawskiego hotelu Victoria. Tam bankietowano już bez podglądu kamer.

Premier Jerzy Buzek był najbardziej obleganą osobą. Został "telewizyjnym" Politykiem Roku w momencie, gdy spada zaufanie dla jego rządu.

- Te dwie rzeczy nie powinny być łączone - wyjaśnił nam premier. - Wiktor to dowód uznania dla tego, jak prezentuję siebie i sprawy państwa w telewizji.

Premiera nie odstępowała na krok ochrona. Przyjmując cały wieczór gratulacje, nie zdążył nawet niczego zjeść.

Najgłośniejsze wejście na imprezę miał Tomasz Lis. Gromkie "Sto lat" odśpiewała mu chórem cała ekipa TVN-u.

Najpopularniejsza prezenterka, Grażyna Torbicka pojawiła się roześmiana i szczęśliwa. W pracy pozwala sobie na dużo mniej luzu.

- Pracuję cały czas na najwyższych obrotach - wyznała nam. - I regularnie śledzę wyniki oglądalności.

Robert Korzeniowski, Sportowiec Roku przemieszczał się jak błyskawica. Szybkie chodzenie ma już we krwi.

- Przeszedłem około 80 tysięcy kilometrów w życiu. I za to ta nagroda - powiedział ze śmiechem słynny chodziarz. - A teraz idę dalej. Po zwycięstwo w Atlancie. A potem wybiorę się na wakacje. W chacie rybackiej nad Bajkałem.

Maciej Kuroń pojawił się na "garniturowej" gali na pełnym luzie, czyli na dżinsowo. - Jestem obciążony genetycznie - wyjaśnił ten fakt. - W takim stroju odbierał Wiktora mój ojciec i czułem się zobowiązany zachować się tak samo.

I w doskonałym nastroju ruszył próbować bankietowe specjały.

- Polecam rybki - ocenił najsłynniejszy kucharz polski.

A była to rada bardzo cenna, gdyż stoły uginały się pod smakołykami. Podano kaczki, bażanty, rolady, szynki, sandacze, łososie, pstrągi, przeróżne sałatki i warzywa. Na deser owoce, ciasta i lody. I dużo alkoholu.

Pomimo tych atrakcji impreza skończyła się niespodziewanie szybko. Nie było tańców do białego rana.
- Zmykamy. Tu już nic się nie rozkręci - powiedzieli państwo Ibiszowie, wychodząc około 22.00. I mieli rację.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:59, 10 Lis 2009    Temat postu:

02.03.1999 r.

SKLONOWANE POMYSŁY!


Recepta na zrobienie popularnego programu telewizyjnego bywa prosta. W końcu najlepsze pomysły już gdzieś powstały. Wystarczy włączyć telewizor, podpatrzeć, co robi konkurencja, i zrobić to samo u siebie.

"WIECZÓR Z WAMPIREM" - 1 MLN WIDZÓW - od marca 1998 w RTL 7, od września 1998 także w Naszej TV. Prowadzący: Wojciech Jagielski.

[link widoczny dla zalogowanych]

"IBISEKCJA" - 1,3 MLN WIDZÓW - od grudnia 1998, TVN. Prowadzący: Krzysztof Ibisz.

[link widoczny dla zalogowanych]

Wojciech Jagielski nie chce komentować powstania programu Ibisza. Od roku, dwa razy w tygodniu, z dużym kubkiem herbaty zasiada za biurkiem. I podstępnymi pytaniami "wysysa krew" z popularnych osób. Czasem zaskakuje ich prezentami. Popularność "Wywiadu z wampirem" zachęciła konkurencję do wyprodukowania bardzo podobnego talk show. Krzysztof Ibisz, etatowa gwiazda TVN, w "Ibisekcji", w podobnie urządzonym studiu jak u "wampira", przepytuje swoich gości i rozdaje im prezenty.

- Trudno wymyślić coś nowego w tej dziedzinie - mówi Krzysztof Ibisz. - Ludzie siedzą i mówią. Najważniejsze jest jednak to, co mówią.

Bywa i tak, że w jednym tygodniu u "wampira" i w "Ibisekcji" pojawiają się ci sami goście.

- To kwestia przypadku, w końcu nas też interesują ludzie z pierwszych stron gazet - twierdzi Tomasz Kępski, producent talk show Ibisza. Nie mamy szpiegów w RTL 7.

Wojtek Jagielski sceptycznie odnosi się do tych "zbiegów okoliczności".

- Cieszę się, gdy ktoś zauważa, że te programy są tak "zadziwiająco podobne" - śmieje się . - Nie będę tego komentował. Ocenę pozostawiam widzom.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:01, 10 Lis 2009    Temat postu:

05.03.1999 r.

RAZ DO ROKU ORKIESTRA!


Choć życie kobiety w PRL-u nie było usłane różami, raz do roku zdarzały się przynajmniej goździki. 8 marca panie mogły liczyć na dowody uznania. Najczęściej w postaci "kwiatka dla Ewy". Trzeba było tylko pokwitować odbiór.

To nic, że w sklepach pustki.

To nic, że kobieta musiała biegać po sklepach z siatami i godzinami wystawać po kilogram wołowego z kością. By nie czuła się zaniedbana, raz do roku uroczyście obchodzono jej dzień. Niektóre panie do dziś z rozrzewnieniem wspominają, jacy mili stawali się tego dnia ich koledzy. Panowie już od rana paradowali w odprasowanych koszulach, krawatach i tak odstrojeni wystawali w ogonkach po goździki i żonkile. Potem wręczali je koleżankom. Rano ciasteczka i kawka, a wieczorem wspólna zabawa. Tyle nieoficjalnie. Oficjalnie świętowano z wielką pompą. Dyrektorzy zakładów pracy i pierwsi sekretarze Podstawowych Organizacji Partyjnych wręczali wiązanki, a gdy przyszły cięższe czasy, także i inne, bardziej praktyczne prezenty. Organizowano wieczornice i akademie "ku czci". Nic dziwnego, że wielu osobom Dzień Kobiet do dziś wydaje się komunistycznym świętem, którym nie był.

I górnicy, i hutnicy...

Świętowanie dni - milicjanta, hutnika, żołnierza znakomicie odpowiadało ówczesnej propagandzie. Rozliczne święta dawały szanse organizowania rozmaitych "obchodów", w których lubowali się partyjni oficjele. Fetowano więc, co się dało. Większość ludzi mając dosyć obchodów, uznała święto kobiet za wytwór komunistycznej propagandy, który miał wynagrodzić zaharowanym porządkom ich ciężki los. To nie komuniści jednak wymyślili.

Dzień Kobiet, tylko Amerykanki.

Pierwszy narodowy Dzień Kobiet obchodzono 90 lat temu w USA. Nie 8 marca, a 20 lutego. Na pomysł ustalenia Międzynarodowego Dnia Kobiet wpadła niemiecka socjalistka Klara Zetkin. Początkowo Dzień Kobiet związany był z walką o ich prawa. Kilkadziesiąt lat później komuniści postanowili to wykorzystać. W Dniu Kobiet głośno i uroczyście wyrażano "uznanie dla zawodowej i społecznej pracy kobiet, ich roli w rodzinie i społeczeństwie". Dla kobiet Wietnamu 8 marca przypominano sobie, w jak ciężkich warunkach pracują niektóre kobiety i ustami Zofii Grzyb, przewodniczącej Komisji Kobiecej KC PZPR, problemu odpowiednich dla zdrowia kobiet warunków pracy w zatrudniającym przecież ich znaczną liczbę przemyśle lekkim, jak i ciężkim". Oczywiście, trudne warunki pracy kobiet wcale się od tego nie poprawiały. Zarówno w przemyśle lekkim, jak i ciężkim. Nic dziwnego, że na podjęcie problemu nie wystarczało czasu, bo głównym zadaniem komisji była "rozbudowa szeregów partyjnych wśród kobiet". Ponieważ Dzień Kobiet był międzynarodowy, obchodzono go również międzynarodowo. Na przykład manifestując polityczne poparcie dla kobiet świata. W pewnym okresie - w szczególności dla kobiet Wietnamu. "Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet, zgodnie z wieloletnim zwyczajem, w całym kraju odbyły się setki spotkań, akademii i wieczornic" - donosiły gazety. - "W licznych fabrykach Pomorza kobiety przekazywały fundusze przeznaczone na uprzyjemnienie ich święta na rzecz walczącego Wietnamu". "Kobiety z województwa kieleckiego podjęły inicjatywę przygotowania odzieży dla dzieci wietnamskich". Z kolei Liga Kobiet z Mazowsza, Kurpiów i Podlasia "postanowiła ufundować ze swych składek samochód sanitarny dla walczącego Wietnamu". Doprawdy, aż dziw, że dzięki poparciu kobiet polskich nie udało się wykurzyć Amerykanów z Wietnamu przed 1973 rokiem. Może dlatego kilka lat później nikt się jakoś nie przejmował "kobietami walczącego Afganistanu".

Z wiązanką i piosenką

Święto kobiet stwarzało okazję nie tylko do czynów społecznych, ale również do dobrej zabawy? "Radośnie przeżyły ten dzień robotnice Grudziądzkich Zakładów Przemysłu Gumowego - każdą zmianę przychodzącą do pracy witała orkiestra fabryczna" - donosiła niestrudzona "Trybuna Ludu". Dziennikarze tego poczytnego w owych czasach dziennika jeździli po Polsce, a potem zdawali relacje swoim czytelnikom - "W kostrzyńskiej Fabryce Celulozy i Papieru, w największej hali fabrycznej odbył się koncert dla przodowniczek pracy zawodowej, piosenkę i taniec zaprezentował zespół z Czechosłowacji". Uroczystości z okazji Dnia Kobiet najmilej zapisały się w pamięci aktorów, którzy objeżdżając kilkanaście imprez dziennie, mieli tego dnia niezły zarobek .Na tych atrakcjach wcale się nie kończyło? "Kobiety w dniu swego święta otrzymały wiązanki kwiatów i upominki od dyrekcji i organizacji związkowej". W Dniu Kobiet obowiązkowo trzeba było obdarowywać panie. W latach względnej prosperity z przydziału należał się goździk i pączek. Czasami upominkiem była apaszka albo inny drobiazg. Kiedy przyszły czasy kryzysu, upominki stawały się coraz mniej romantyczne, za to coraz weselsze. Pół biedy, jeśli obdarowywano kobiety niedostępnym w sklepach mydłem czy niemożliwymi do kupienia rajstopami. To były jeszcze względnie "kobiece prezenty". Zdarzały się jednak bardziej praktyczne upominki - ściereczki kuchenne, ręczniki, proszek do prania, a nawet olej jadalny, o który nie było łatwo. Dzień Kobiet wreszcie się na coś przydawał. Od 1989 roku coraz mniej ludzi obchodzi 8 marca. Wiele pań zwierza się jednak, że trochę im żal. Kiedyś przynajmniej raz do roku miały swoje święto. A dziś? Ani goździka, ani upominku. A przecież są kraje, wcale nie komunistyczne, w których Dzień Kobiet obchodzi się oficjalnie. W Danii 8 marca jest nawet dniem wolnym od pracy.

Czy 8 marca dasz kwiatek swojej pani?

Co sądzą o tym znani i lubiani panowie?

[link widoczny dla zalogowanych]

KRZYSZTOF IBISZ, dziennikarz - Nie dam! Każdego innego dnia chętnie kupię kobiecie kwiatek, nikt mnie do tego nie musi namawiać, ale nie 8 marca. Nie znoszę działania na rozkaz i gestów na pokaz. Akcja, która rzekomo ma uszczęśliwić panie? Przecież to jest pozbawione sensu i dobrego smaku. Niedobry, upokarzający kobiety zwyczaj. Panie należy miłować, szanować i lubić codziennie, zwyczajnie, od serca. Bez odgórnego rozporządzenia.

PAWEŁ WAWRZECKI, aktor - Dam. Tego dnia obowiązkowo dostaje kwiatek moja żona Basia i córka Ania. W tym roku dam wcześniej, bo 8 marca gramy w Cieszynie, więc zadzwonię z życzeniami. To bardzo miły i piękny zwyczaj, tylko komuna go doszczętnie ośmieszyła i zepsuła. Moim zdaniem, kobiety mogłyby mieć swoje święto częściej, nawet co tydzień. Wspaniałe istoty! Całe życie jestem pod ich urokiem, wciąż mnie zachwycają. I ciągle, jak potrafię, oddaję im hołd.

Prof. PAWEŁ JANUSZEWICZ, dyrektor Centrum Zdrowia Dziecka - Dam buzi, bo kwiat to rzecz ulotna. To bardzo sympatyczne święto, nie rozumiem, dlaczego niektórzy się krzywią i pukają w czoło. Mają swój dzień hutnicy i odlewnicy, a w Stanach nawet wiedźmy, to tym bardziej powinny mieć kobiety. W pracy otoczony jestem dwutysięcznym personelem damskim, więc musiałbym chyba mieć prywatną kwiaciarnię, żeby sprawić przyjemność każdej pani. Ograniczę się do złożenia życzeń na łamach biuletynu.

JANUSZ KORWIN-MIKKE, publicysta i polityk UPR - Ja?! Pan chyba oszalał. Jako zatwardziały konserwatysta i reakcjonista nie uznaję żadnych świąt komunistycznych ani w ogóle postępowych. Chociaż... Właściwie powinienem obchodzić to święto i kwieciem sypnąć, bo jakoś tam wyróżnia ono kobiety. Gdybym się urodził w chwili, kiedy ono już w Polsce obowiązywało, to pewnie bym świętował. Ale urodziłem się wcześniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:03, 10 Lis 2009    Temat postu:

nr 62 (2390) z 15.03.1999 r.

IM SIĘ UDAŁO - ZOSTALI GWIAZDAMI!


Różne są sposoby, by stać się gwiazdą. Jednym z nich jest udział w programie telewizyjnym. Na przykład w "Zostań gwiazdą".

Wczoraj w TVN ruszyła kolejna edycja tego programu. Przez sześć niedziel zdolni amatorzy będą prezentować utwór ulubionego artysty. Wygra ten, kto będzie najbardziej przypominał swojego Idola. Troje spośród uczestników ubiegłorocznego konkursu już zaczęło odnosić sukcesy.

Polska Sinead O'Connor

Na tegorocznym kalendarzu jednej z wytwórni muzycznych zdjęcie Magdaleny Piwowarczyk umieszczono wśród zdjęć Piaska, Urszuli, Kayah. Zanim o Magdzie zaczęło być głośno, próbowała jak wielu innych muzyków, zgłaszając się do różnych wytwórni. Dzięki przypadkowi trafiła do programu Krzysztofa Ibisza "Zostań gwiazdą". Wspólnie z Grzegorzem Petaszem zajęła pierwsze miejsce. Wyjechała na europejski finał konkursu do Amsterdamu, gdzie zajęła drugie miejsce. Teraz Magda i jej zespół Siedem są u progu kariery. Nagrali płytę, szykują się do trasy koncertowej.

Odmłodzony Cugowski

Grzegorz Petasz zaśpiewał "Takie tango" i wygrał. Jego interpretację przeboju Budki Suflera uznano za perfekcyjną. I z głosu, i wyglądu kropka w kropkę Cugowski. Tyle, że sporo lat temu. Obecnie Grzegorz, podobnie jak przed występem, gra w pubach wspólnie z zespołem Pędzący Jeż, ale występów tych jest znacznie więcej niż kiedyś.

Wygrał, choć przegrał

Tomaszowi Korpantemu udało się najbardziej, choć nie został laureatem. Gdy wykonywał utwór zespołu Simply Red, zauważyli go muzycy z zespołu Varius Manx. Młody piosenkarz śpiewa obecnie w zespole Sigma, utworzonym przez byłych muzyków Variusa. Obserwując doświadczonych kolegów wiele się uczy. Już był w trasie koncertowej po USA i Kanadzie. Przed nim występy promujące nową płytę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:05, 10 Lis 2009    Temat postu:

16.03.1999 r.

ZAWODY W MĘCZENIU ŚWINEK!


[link widoczny dla zalogowanych]

W telewizyjnym rodzinnym turnieju "Wszystko albo nic", prowadzonym przez Krzysztofa Ibisza, uczestnicy konkursów ciągną prosiaczki za ogonki i nóżki, małe rybki przekładają ustami ze słoja do słoja. - To maltretowanie zwierząt. Pismo sprzeciwiające się takim praktykom skierowaliśmy do nadawcy tego programu - mówi Liza Kodym, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Warszawie.

Mysz na trasie

- Żadne zwierzę nie zostało skrzywdzone, więc wszystko jest w porządku - twierdzi Ibisz. "Wszystko albo nic" od blisko dwóch lat nadawane jest przez ogólnopolską stację telewizyjną TVN. Jego produkcją zajmuje się krakowski ośrodek stacji. Wśród zawodów przygotowanych dla startujących w turnieju rodzin było także kierowanie myszkami tak, by poruszały się po wyznaczonej trasie. - Pokazywanie takich konkursów przybliża nas do prymitywnych plemion, a nie do Unii Europejskiej. To smutne, że osoba publiczna, jaką jest Krzysztof Ibisz, propaguje takie zachowania. Od nich już tylko krok do hycla - mówi Liza Kodym. - Na razie nie będziemy kierować tej sprawy do organów ścigania. Mamy nadzieję, że wystarczy zawstydzić pana Ibisza i stację emitującą taki program.

Wszystkie rybki przeżyły

- Dostajemy listy z różnymi opiniami, ale dotychczas nikt nie miał zastrzeżeń do konkursów ze zwierzętami - wyjaśnia Beata Dunikowska z krakowskiego TVN, kierownik produkcji "Wszystko albo nic". - Autorem konkurencji jest nasz scenarzysta z Warszawy.

Tomasz Kępski, scenarzysta, nie przewiduje kolejnych konkursów z udziałem zwierząt. - Na razie, bo chyba wszystkie zwierzęta nadające się do wprowadzenia do studia już występowały. Były rybki, prosiaki, kozy, myszy... - wylicza. - Trudno jest wprowadzić słonia albo żyrafę. Kępski pomysły bierze z głowy, choć przyznaje, że inspiracją jest także literatura i mitologia. W przypadku konkurencji ze zwierzętami inspiracji nie było. - Nie mam wrażenia, żebyśmy dręczyli zwierzęta. Traktujemy je lepiej niż instytucje zabijające zwierzęta - twierdzi. Na dowód podaje, że żadnemu z nich nic złego się nie stało. - Wszystkie rybki przeżyły, żadna nie została przegryziona. Nie słyszałem, aby ten konkurs był niesmaczny - mówi.

Mają lepiej niż w zagrodzie

Krzysztof Ibisz też nie widzi nic złego w konkursach ze zwierzętami. - Prowadzi się je bardzo łatwo, nie budzą niesmaku, a zawodnicy bawią się świetnie - mówi. - My nie męczymy zwierząt. Ludzie w swoich zagrodach robią dużo gorsze rzeczy i nimi powinno zająć się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.

Bogna Sworowska, rzecznik prasowy TVN, na temat protestu TOnZ nic nie wie. - Jeszcze nie widziałam tego pisma. Jeśli je otrzymam, to z producentami i autorami turnieju będziemy dyskutować na temat konkurencji z wykorzystaniem zwierząt.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:10, 10 Lis 2009    Temat postu:

26.03.1999 r.

"ZOSTAŃ GWIAZDĄ" PO RAZ DRUGI!


[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz z Magdą, wykonawczynią piosenki Meredith Brooks.

Każdy z nas ma swoje pięć minut. W programie "Zostań gwiazdą" o karierę muzyczną walczą sprzedawcy, fryzjerzy, studenci i nauczyciele. Twórcy "Zostań gwiazdą" z zapałem zabrali się do pracy nad nowymi odcinkami programu. Poprzednie biły rekordy popularności i wykreowały kilku ciekawych artystów.

Zaczynają zwycięzcy

Na początku każdego nowego odcinka widać Magdę Piwowarczyk, która śpiewała piosenkę Sinead O'Connor i Grzegorza Petasza ucharakteryzowanego na Krzysztofa Cugowskiego. Nie brakuje również Tomasza Korpantego, który choć nie wszedł do finału, został zauważony przez muzyków z Varius Manx. Obecnie śpiewa w Sigmie.

Scenografia w studiu nie zmieniła się - nadal przypomina kosmiczną estradę. Na uczestników i prowadzącego, Krzysztofa Ibisza, niecierpliwie czeka liczna publiczność. Tak jak poprzednio, od razu nagrywa się kilka programów. Krzysztof Ibisz nie ma w tych dniach wolnej chwili. Przychodzi do pracy rano, wychodzi późnym wieczorem.

Kwiaty dla Ibisza

- Najpierw muszę się czegoś dowiedzieć o uczestnikach - mówi pan Krzysztof. - Potem nagrywamy z nimi wywiady. Trzeba to zrobić odpowiednio wcześniej, żeby zdążyli się ucharakteryzować.

Każdego ranka w garderobie czeka na Ibisza bukiet kwiatów.

- Przy kręceniu poprzednich odcinków też je otrzymywałem - śmieje się prezenter. - Nie potrzebuję kwiatów na poprawienie humoru, bo i tak zawsze mam dobry. Producenci mówią, że tak ma być i już. Bukiety daję żonie.

Każdy ma swój film

Zanim uczestnicy programu wejdą na scenę, publiczność ogląda krótkie filmiki o nich. - Przedtem nie każdy miał swój film, za to dłuższe były wywiady - mówi pan Krzysztof. - Teraz skróciliśmy rozmowy, ale każdy opowiada o sobie w filmie. Poprzednio częściej robiliśmy niespodzianki. Na przykład sprowadziliśmy z Anglii siostrę jednej z uczestniczek. Wszystko było utrzymane w absolutnej tajemnicy i dziewczyny zobaczyły się dopiero przed kamerą. Teraz niespodzianki będą robione rzadziej, ale za to z większym rozmachem.

W poprzedniej edycji w jury na stałe zasiadali Urszula i Robert Janson. Trzecim sędzią był za każdym razem inny znany muzyk.

Poznać swój błąd

Tym razem jedynym stałym członkiem jury jest Janson. W każdym programie towarzyszy mu dwóch innych piosenkarzy. - Robert potrafi mówić prawdę, nawet nieprzyjemną - mówi Krzysztof Ibisz. - Jego rady są cennymi wskazówkami dla początkujących wokalistów. Nawet jeśli przegrają, wiedzą, na czym polega ich błąd.

Zwycięzcy poszczególnych odcinków biorą udział w półfinałach. Najlepsi półfinaliści uczestniczą w konkursie ogólnopolskim. Jego triumfator pojedzie do Amsterdamu na finał europejski, który odbędzie się 20 maja. W zależności od miejsca, które zajmie, ma szansę wygrać 5, 10 bądź 15 tysięcy dolarów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin