Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

SUPER EXPRESS
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:16, 10 Lis 2009    Temat postu:

23.04.1999 r.

CZYM JEŻDŻĄ NASI ZNAJOMI Z TELEWIZJI!


Mają dobre samochody, nie mają własnych kierowców. Telewizyjni dziennikarze i prezenterzy opowiadają nam o swoich pierwszych autach, o gustach i samochodowych marzeniach.

[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz (TVN) jeździ hondą shuttle-van. - Miałem dużo samochodów. Pierwszym był groszkowy wartburg. Psuł się, ale łatwo było go naprawić. Przy całej swojej socjalistycznej zgrzebności miał jeden "kapitalistyczny" element - otwierany dach. Potem był osiemnastoletni mercedes beczka. Rewelacja! Każdą brakującą część można było kupić na złomowisku. Jak każdy facet uważam, że jestem dobrym kierowcą. Ale od kiedy się ożeniłem, jeżdżę spokojniej i ostrożniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:45, 11 Lis 2009    Temat postu:

17.06.1999 r.

TO NIEMOŻLIWE! - LEPIEJ PÓŹNO NIŻ WCALE!


Do tradycji należy, że prezenty ślubne rozpakowuje się zaraz po ich otrzymaniu i równie szybko zaczyna się z nich korzystać. Tymczasem wśród wielu upominków, jakie przed rokiem z okazji ślubu otrzymali ANNA i KRZYSZTOF IBISZOWIE, jeden czekał na "skonsumowanie" aż do czerwca. Była to możliwość spędzenia weekendu w domu reżysera Janusza Majewskiego i jego żony, popularnej fotograf Zofii Nasierowskiej. Ofiarodawcy zastrzegli, że oferta przyjęcia pod swój dach nowożeńców ważna jest przez 12 miesięcy, a więc do września tego roku. Państwo Ibiszowie, pochłonięci licznymi zajęciami, nie mogli wcześniej zaplanować tego wyjazdu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:45, 11 Lis 2009    Temat postu:

18.06.1999 r.

PYTANIE TYGODNIA: CZY STRASZY NAS MIĘSO Z DIOKSYNAMI?


Media zajmowały się ostatnio sprawą zatrutej rakotwórczymi substancjami belgijskiej paszy dla zwierząt, zwłaszcza dla drobiu. Eksportowano ją do wielu krajów Europy, mogła znaleźć się w Polsce. Czy boimy się zatrutych dioksynami produktów żywnościowych?

dr MAŁGORZATA KOZŁOWSKA-WOJCIECHOWSKA z Instytutu Żywności i Żywienia: - Dioksyny same w sobie są oczywiście groźne, ale bez paniki, nie wpadajmy w szaleństwo. Ja w dalszym ciągu jem drób - kurczaki, indyki, bo to, tak jak i ryby, najzdrowsze dla nas mięso. A to, co ewentualnie mogliśmy zjeść z dioksynami, już zjedliśmy. Można mieć tylko nadzieję, że były to śladowe ilości toksycznych substancji.

KRZYSZTOF IBISZ, prezenter telewizyjny: - Zakażone mięso to poważny problem. Niestety rząd nie refunduje żadnych strat poniesionych w związku z importem z Belgii. Podejrzewam, że firmy, które zainwestowały w to pieniądze, będą próbowały je odzyskać. Aż boję się myśleć o kombinatorach, którzy postarają się jeszcze na tym mięsie zarobić. Na wszelki wypadek i ja, i żona na jakiś czas zrezygnowaliśmy z mięsa, serów, mleka i jajek. Lepiej dmuchać na zimne.

WIOLETTA PECKA, kierownik restauracji pracowniczej: - Dla mnie afera z zakażonym mięsem w Belgii nie ma znaczenia. Po pierwsze, nie jadam zbyt wiele mięsa. Po drugie, i tak nigdy nie kupuję mięsa w sklepie. Staram się sprowadzać je z prywatnych gospodarstw wiejskich. Zależy mi na czystości i dobrej jakości produktów. Dioksynami się nie przejmuję. Nie mam oporów przed kupowaniem jajek czy słodyczy.

prof. ANDRZEJ DANYSZ, farmakolog: - To prawda, że dioksyny sprzyjają powstawaniu nowotworów. Ale nie demonizujmy. Przed laty mieliśmy aferę z rakotwórczym piramidonem i z sacharyną, w której też odkryto substancje wywołujące nowotwory. Działanie chorobotwórcze jakiejkolwiek szkodliwej substancji zależy i od tego, jaka jej ilość przedostanie się do organizmu, i od jego odporności.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:47, 11 Lis 2009    Temat postu:

23.06.1999 r.

KONIEC RYZYKA!


[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz opowiada o kobietach, które utrudniają mu pracę, i jednej, która ułatwia mu życie

- Jakich miałeś najbardziej kłopotliwych gości w "Ibisekcji"?

- Danę International (red. - izraelski transwestyta, laureat ubiegłorocznej Eurowizji) musiałem wyprosić ze studia.

- Świeżo upieczoną kobietę? Jak mogłeś?

- Udało jej się obrazić wszystkich, którzy się z nią zetknęli. Od charakteryzatorki po ludzi z obsługi. Podczas nagrania zaczęła kląć po angielsku. Uznałem, że taka rozmowa nie ma sensu i przerwałem nagranie po dwóch minutach. Ludzie, którzy organizowali pobyt Dany w Polsce, potem mnie przepraszali za jej zachowanie.

- A zdarzyło się, że nie wyemitowano przeprowadzonej przez ciebie rozmowy?

- Tak, z Renatą Przemyk. Rozmowa była bardzo interesująca. Potem jednak prawnicy Renaty zażądali wstrzymania jej emisji.

- Dlaczego?

- Stwierdzono, że rozmowa sugeruje pewne historie, które mogą źle wpłynąć na image piosenkarki.

- Zadajesz swoim gościom często kłopotliwe pytania. Czy są takie, na które ty sam byś nie odpowiedział?

- Oczywiście. Ale nie powiem jakie.

- Niedawno jeden z tygodników napisał, że sprzedajesz się w mediach bez zahamowań. Co ty na to?

- To nieprawda. Nie zabiegam o popularność, nie zabiegam o wywiady.

- Co myślisz, gdy czytasz artykuły na swój temat?

- Życzliwe sprawiają mi przyjemność. Z krytycznych staram się wyciągnąć wnioski. Natomiast nie lubię, gdy pisze się źle z czystej zawiści.

- Masz sekrety przed żoną?

- Z Anią nie tylko kochamy się, ale też przyjaźnimy. Myślę, że nie mamy przed sobą tajemnic.

- Czy to prawda, że zamawiacie pizzę na telefon?

- Nigdy! Ania przywiązuje dużą wagę do tego, co jemy. Żadne frytki, hamburgery nie wchodzą w rachubę. Żadnego jedzenia na telefon.

- Czy to oznacza, że ci gotuje?

- Oczywiście. I robi to coraz lepiej.

- A ty?

- Ja nie wchodzę do kuchni.

- Byłeś zawsze znany z zamiłowania do życia towarzyskiego. Zdarza ci się bawić bez żony?

- Staramy się chodzić wszędzie razem. Czasami uniemożliwia to moja praca. Zauważyłem jednak, że im dłużej jesteśmy małżeństwem, tym chętniej spędzam wolny czas w domu.

- Zamieniasz się w domatora?

- Można tak powiedzieć. Zaczynam czerpać przyjemności z codziennego życia domowego.

- A jak to codzienne życie wygląda?

- Zaczyna się z samego rana. Idę do sklepu po świeże bułki. Zjadamy wspólne śniadanie. Potem wychodzę do pracy. Kiedy wracam, czeka na mnie kolacja. Potem staram się wygospodarować czas na jazdę na rowerze. Wieczorem pracuję w domu przy biurku.

- A co z twoim zamiłowaniem do ekstremalnych sportów?

- Nadal pływam na desce. Do tej pory robiłem to w Zatoce Puckiej, ale w tym roku wybieramy się z Anią nad jezioro Garda.

- To znaczy, że Ania też pływa?

- Uczę ją i muszę powiedzieć, że robi coraz większe postępy.

- A co z jazdą na motocyklu?

- Sprzedałem swój motocykl niedawno po tym, jak w maju dwóch naszych przyjaciół zginęło w wypadku. Uznałem, że to bardzo niebezpieczna zabawa. A poza tym Ania od dawna mnie prosiła, bym przestał jeździć.

- O ile wiem, żona wybiła ci z głowy również inne niebezpieczne rozrywki.

- Tak. Przekonała mnie, że nie warto ryzykować za wszelką cenę, bo życie jest najcenniejsze i trzeba je szanować. Przed śmiercią przyjaciół, nie docierało chyba do mnie, że życie jest takie kruche.

Rozmawaiała: Iwona Leończuk



Krzysztof Ibisz:

WIEK: 34 lata

STAN CYWILNY: 20 czerwca obchodził pierwszą rocznicę ślubu

WYKSZTAŁCENIE: ukończone studia aktorskie, a potem dziennikarskie, obecnie pisze pracę doktorską z dziennikarstwa

PRACA: dziennikarz i prezenter TVN, prowadzi "Zostań Gwiazdą", "Ibisekcję", "Wszystko albo nic"

ZAINTERESOWANIA: sport i polityka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:55, 11 Lis 2009    Temat postu:

11.10.1999 r.

SIŁĄ POKONALI POLSKĄ ORTOGRAFIĘ!


[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof i Anna Ibiszowie: pisała ona, on sprawdzał i podpowiadał

Krzysztof Ibisz nerwowo zerkał w stronę swojej żony Ani. Piosenkarz Ireneusz Dudek dla opanowania nerwów nucił pod nosem jakiś bluesowy kawałek. Pisarka Krystyna Kofta omawiała co trudniejsze wyrazy ze swoim synem Wawrzyńcem. W sobotę oprócz kandydatów do tytułu Mistrza Polskiej Ortografii, do boju ruszyły znane polskie rodziny.

O miano Mistrza Polskiej Ortografii walczyło w tym roku blisko 4 tys. osób. Do 12.00 było jeszcze daleko, kiedy przed Centrum Kultury w Katowicach gromadziły się tłumy. W tym samym czasie do rozgłośni Polskiego Radia Katowice nieśmiało pukali przyszli kandydaci do tytułu Bezbłędnej Rodziny.

Przygotowań nie było

Krzysztofowi Jasińskiemu, dyrektorowi Teatru Stu, towarzyszyła młoda dama, która okazała się jego 8-letnią córką Zosią. - Jestem w rodzinie odpowiedzialny za przedmioty humanistyczne, więc na mnie spoczął obowiązek przyjechania na dyktando - mówi Jasiński.

Aktor Maciej Damięcki nie krył dobrego nastroju. Jego syn Mateusz cały czas naciskał w ręce telefon komórkowy. - Najlepsza z ortografii jest moja żona - rzucił Maciej Damięcki. Czemu nie przyjechała do Katowic? - Mamy z nią kontakt. Została w domu, na z góry upatrzonych pozycjach - odrzekł zagadkowo straszy Damięcki. Młodszy, jakby na potwierdzenie tych słów, przed przystąpieniem do "Dyktanda" zadzwonił jeszcze do mamy.

Irek Dudek podsumował: - Żadnych przygotowań nie było. Mam pełne zaufanie do żony. Porządni bluesmani w ogóle nie chodzą do szkoły. Co będzie jeśli Dudkowie zostaną Bezbłędną Rodziną? - Wielki wstyd dla mnie, jako bluesmana - westchnął ciężko Dudek.

Chcieli się sprawdzić

Że nie przygotowywali się specjalnie do dyktanda, zapewniali także Krystyna Kofta z Wawrzyńcem, pisarki Anna i Maria Bojarskie, Anna i Krzysztof Ibiszowie, felietonista Michał Ogórek z synem Kubą, Jolanta Fajkowska z córką Marysią...

Atmosferę ogólnej wesołości przerwał dopiero profesor Jerzy Woy-Woyciechowski, któremu najwidoczniej puściły nerwy. - Błagam zacznijmy już to dyktando, bo zapomnę wszystkich końcówek - krzyknął do Krystyny Bochenek, pomysłodawczyni i jednej z organizatorek konkursu.

W auli Centrum Kultury siedziała już pierwsza grupa osób, których nazwiska zaczynały się od "A" do "L". Oni pisali dyktando razem ze znanymi rodzinami. Ci, których nazwiska zaczynają, się od "Ł" do "Z", do wielkiego pisania zabrali się dwie godziny później.

Ola przyjechała na dyktando z Oświęcimia, ma 24 lata. - To dla mnie zabawa. Chcę się po prostu sprawdzić. Zobaczyć na co mnie stać. Już trzeci raz startuję, ale niestety, do finału jeszcze się nie dostałam. Może tym razem...

Anna Walczak, 58 lat, z zawodu pracownik umysłowy: - Jestem tu ze swoją córką, szkolną mistrzynią ortografii. Piszemy oczywiście obie. Na wielką wygraną nie liczymy, ale spróbować można. Przecież to wspaniała zabawa i nic nie kosztuje.

Kontakt ze światem

Punktualnie o godz. 12.00 profesor Walery Pisarek przystąpił do czytania tekstu. Po sali przeszedł szmer. Pisali, aż skrzypiały pióra. Co chwila z sali dochodziły krzyki: "Wolniej profesorze! Niech Pan powtórzy!" Krzysztof Ibisz podpowiadał coś żonie, bo to ona tworzyła ich wspólne dyktando. Muzyk Jan Skrzek z rezygnacją rzucił do swojego brata Józefa: - Ja już nic z tego nie rozumiem!

W pierwszym rzędzie, najbliżej profesora Walerego Pisarka, siedział Zbigniew Ebłowski. Od urodzenia jest niewidomy. Skończył filologię angielską, zajmuje się tłumaczeniami. Pisał tekst dyktanda na maszynie. - Chciałem sprawdzić, czy nadążę za innymi. Przygotowywałem się do dyktanda jakieś 6 dni, przypominałem i zasady pisowni. Tekst moim zdaniem i był prosty, a najwięcej problemów miałem z "razem czy osobno" - powiedział nam po oddaniu swojej kartki. - Nauczyłem się pisać na maszynie, bo doszedłem do wniosku, że tylko w ten sposób mogę utrzymać kontakt ze światem i żyć normalnie - dodał jeszcze.

Nie było gdzie błędu zrobić

Tekst dyktanda ułożonego przez profesora Jerzego Podrackiego, nie należał podobno do trudnych. Dariusz Godoś, 34-letni krakowianin, Mistrz Polskiej Ortografii w 1994 roku powiedział nawet: - Nie było gdzie błędu zrobić! Godoś to ortograficzny fenomen. Pisał dyktando, jak sam określił, dla sportu. Jako że wygrał konkurs pięć lat temu, nie mógł być oceniany. Ale co roku spotyka się z innymi finalistami i zwycięzcami imprezy: Krzysztofem Szymczykiem, Teresą Bałdys. Tworzą taką "ortograficzną rodzinę". Dyktando wiele w życiu Dariusza Godosia zmieniło. Ojciec dwójki dzieci, niedoszły magister matematyki, studiów nie skończył, imał się w życiu wielu zajęć. Ostatnio był korektorem słownika ortograficznego. Do współpracy zaprosili go profesorowie, którzy wcześniej wystawiali mu oceny i wręczali nagrody. - Lubię to robić. Czuję się trochę jak detektyw, który szuka mordercy. Bo dla mnie znalezienie błędu, to podobny sukces - tłumaczy.

Dariusz Godoś uważany jest przez wielu za "czarnego konia" przyszłorocznej 10. edycji "Dyktanda". Będzie na nim wybierany Arcymistrz Polskiej Ortografii, w szranki staną wszyscy najlepsi.

Łatwe ale trudne

Mniej optymistycznie o skali trudności dyktanda wypowiadali się kandydaci do tytułu Bezbłędnej Rodziny. Najwięcej trudności sprawiła interpunkcja i nowe zasady pisowni. Michał Ogórek w ramach protest nie napisał "fifty-fifty", tylko "pół na pół". Aktorka Anna Nehrebecka z ubolewaniem przyznała, że dwa razy "poprawiła na źle". Jolanta Fajkowska: - Mogło być lepiej. Najwięcej problemów miałam z "razem czy osobno".

Krzysztof Ibisz: - Dyktando nie było bardzo trudne. Najwięcej trudności sprawiła nam interpunkcja. Ale to świetna impreza, dzięki niej wymieniliśmy stary słownik ortograficzny na nowy.

Profesor Woy-Woyciechowski skwitował dyplomatycznie: - Moim zdaniem najważniejsza jest treść, a nie ortografia. - Nie było tak źle - dodał, już z poważną miną. - Na pewno zrobiliśmy błąd w wyrazie "eks-kierowniczka", który napisaliśmy przez "x".

W ilości siła

[link widoczny dla zalogowanych]

Wysokie profesorskie jury miało ponoć niemałe trudności z wyborem Bezbłędnej Rodziny.

Stanęło na tym, że trzecie miejsce i srebrne "ó", namalowane i sygnowane przez Jerzego Dudę Gracza otrzymały razem rodziny; Ogórków, Ibiszów i Fajkowskich.

Drugie miejsce i złote "ch" poszło w ręce sióstr Bojarskich.

Tytuł Bezbłędnej Rodziny i brylantowe "rz" przypadł w udziale państwu Eris, którzy na konkurs przyjechali w najsilniejszym składzie aż pięciu osób! Irena Eris, właścicielka znanej firmy kosmetycznej przedstawiała rodzinę: mąż Henryk, syn Paweł, synowa Magda i siostrzenica Małgosia.

- Siłą pokonaliśmy polską ortografię - śmiała się. - A tak na serio, nigdy me miałam z nią problemów. Pracowaliśmy zespołowo: ja pisałam dyktando, pozostali mi podpowiadali.

Profesor Edward Polański podsumował: - Poziom piszących był bardzo wysoki. Jury urzekły zwłaszcza panie Fajkowskie, które doskonale dały sobie radę z interpunkcją. Oglądając pracę wszystkich rodzin: czyste, nie pokreślone, można wywnioskować, że cechuje je solidarność, dobra współpraca i ogólna harmonia.

Kandydaci do tytułu Mistrza Polskiej Ortografii nagród nie otrzymali. Startowali przecież w eliminacjach. Ich wyniki znane będą 25 października. Do ścisłego finału zakwalifikuje się 20 osób.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:04, 11 Lis 2009    Temat postu:

27.03.2000 r.

W skrócie: ROZSTANIE Z TVN!


Krzysztof Ibisz nie jest już etatowym pracownikiem TVN. Pod koniec lutego wygasł jego kontrakt. Dziennikarz nadal będzie prowadził swój talk-show "Ibisekcja" oraz program "Gorączka złota", ale wiązać go będzie z telewizją tylko umowa o dzieło. Na początku kwietnia Ibisz chce zarejestrować własną firmę, która ma się zajmować m.in. produkcją programów telewizyjnych.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:06, 11 Lis 2009    Temat postu:

23.05.2000 r.

IBISZ KONTRA "MILIONERZY"!


Krzysztof Ibisz zostawia TVN i idzie pracować do konkurencyjnego Polsatu. Od 1 czerwca poprowadzi tam teleturniej "Życiowa szansa", program bardzo podobny do "Milionerów" z TVN-u.

Formuła "Życiowej szansy" przypomina "Milionerów" prowadzonych w TVN przez Huberta Urbańskiego. Podobnie jak w tamtym teleturnieju, także w tym główną wygraną jest milion złotych, a zawodnicy zgłaszają chęć udziału w programie dzwoniąc na audiotele. - Żadna kopia nie dorówna oryginałowi - mówi rzecznik TVN-u, Andrzej Sołtysik. - Nie boimy się więc konkurencji. Kontrakt Krzysztofa Ibisza wygasł w lutym i przecież nie możemy ingerować w jego decyzje zawodowe - dodał.

Trudne zadanie

Co o "Życiowej szansie" mówią w Polsacie? - Nie jesteśmy żadną podróbką - przekonuje Elżbieta Sobańska, redaktor ds. promocji i produkcji polskiej Polsatu. - Kupiliśmy legalną licencję od angielskiej firmy "Action Time". Quizy wiedzy ogólnej, gdzie można wygrać duże pieniądze, cieszą się na świecie ogromną popularnością. A celem stacji komercyjnych jest nadawanie programów zapewniających widzów.

Hubert Urbański nie przejmuje się powstaniem teleturnieju prowadzonego przez Krzysztofa Ibisza. - Jestem ostrożny w porównaniach - mówi. - Widziałem dopiero zwiastun programu. Jeśli jednak chcą sprostać "Milionerom", mają trudne zadanie.

Krzysztof Ibisz twierdzi, że ma prawo prowadzić program w Polsacie. - W TVN kontrakt wiązał mnie tylko do końca lutego. Ostatnio zajmowałem się głównie przygotowywaniem "Ibisekcji" i prowadzeniem własnej firmy producenckiej - mówi. - Po wygraniu castingu na prowadzenie "Życiowej szansy" odbyłem rozmowę pożegnalną z Mariuszem Walterem, prezesem TVN.

Ibisz w dwóch stacjach

Ibisz zapewnia, że rozstał się z Walterem w przyjacielskiej atmosferze. Do końca maja będzie prowadził w TVN "Ibisekcję", a do końca czerwca "Gorączkę złota". W czerwcu będzie więc gospodarzem dwóch programów w dwóch konkurencyjnych stacjach. - Nie uważamy, żeby to było w porządku, ale zostawiam to bez komentarza - mówi Andrzej Sołtysik.

Błyskotliwa kariera Krzysztofa Ibisza:

* 1988 - kończy studia w PWSTFiTV w Łodzi. Dostaje etat w warszawskim teatrze "Studio", gdzie gra do 1994 r.

* 1990 - po raz pierwszy pojawia się w TVP 2 jako prowadzący wymyślony przez Bożenę Walter program "Klub Yuppies"

* 1991- zostaje posłem na Sejm z ramienia Polskiej Partii Przyjaciół Piwa

* 1993-1995 - w TVP 1 prowadzi teleturniej "Czar par"

* 1994 - otrzymuje Wiktora, nagrodę w kategorii: telewizyjna osobowość roku

* 1995 - otrzymuje drugiego Wiktora w kategorii: ulubieniec publiczności

* 1997 - trzeci Wiktor - ulubieniec publiczności

* październik 1997 - zaczyna prowadzić w TVN teleturniej "Wszystko albo nic", "Zostań gwiazdą", pojawia się także w programie "Ciężko ranne pantofle"

* 1998 - kończy studia podyplomowe na wydziale dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego

* wrzesień 1998 - ślub z Anną Zejdler

* listopad 1998 - prowadzi własny talk-show "Ibisekcja"

* luty 2000 - odchodzi z TVN, będzie związany ze stacją Waltera jako niezależny producent

* czerwiec 2000 - w Polsacie będzie prowadził teleturniej "Życiowa szansa".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:18, 11 Lis 2009    Temat postu:

22.08.2000 r.

IBISZ MA CIĄGNĄĆ TV4!


Krzysztof Ibisz bije rekordy w zmienianiu stacji. Ten rok zaczął jako pracownik TVN, potem oglądaliśmy go w Polsacie, a od września on i "Życiowa szansa" zagoszczą w TV4. Program "Życiowa szansa" pojawił się w Polsacie w czerwcu. Miał być konkurencją dla superpopularnych "Milionerów" nadawanych w TVN, którzy od września ubiegłego roku skutecznie odbierali Polsatowi widownię.

Komu milion?

W obydwu teleturniejach zawodnicy walczą o milion złotych. Mają nieograniczony czas na zastanawianie się nad odpowiedzią. Mogą też na każdym etapie gry wycofać się i zachować to, co do tej pory wygrali. W "Milionerach" prawidłową odpowiedź wybierają spośród czterech możliwości, natomiast w "Życiowej szansie" gracze sami wymyślają odpowiedź. Główna stawka i napięcie z nią związane sprawiły, że "Milionerzy" z dnia na dzień stali się telewizyjnym przebojem. W czerwcu Polsat przystąpił do kontraataku, wyemitował pierwszy odcinek "Życiowej szansy". Atmosferę podgrzewał fakt, że prowadzącym polsatowskiego teleturnieju został Krzysztof Ibisz - do niedawna gwiazda TVN. Poza tym program pokazywano w dniach emisji "Milionerów". Ostra konkurencja Polsatowi powiodła się, próba popsucia szyków konkurencji. "Życiowa szansa" nie miała, co prawda, rekordowej oglądalności, ale udało jej się zebrać przed telewizorami więcej widzów niż "Milionerom". A jednak w sierpniu zapadła decyzja, że teleturniej zniknie z Polsatu, a zacznie pojawiać się TV4.

- Taką decyzję zgodnie podjęły zarządy obu stacji - twierdzi Barbara Pietkiewicz, dyrektor programowy Polsatu. - Polsat ma udziały w TV4, która jest młodą i rozwijającą się stacją. Ponieważ "Życiowa szansa" sprawdziła się w Polsacie, uznaliśmy, że może ona wspomóc TV4 i stać się jej lokomotywą. Polsat prowadzi obecnie rozmowy na temat zakupu innego programu, emitowanego na miejsce "Życiowej szansy".

Ibisz nie komentuje

Krzysztof Ibisz zaczynał w telewizji publicznej prowadząc "Czar par". Wtedy zdobył największą w swojej karierze popularność. Następnie przeniósł się do TVN, gdzie prowadził m.in. "Zostań gwiazdą", "Wszystko albo nic", a w końcu autorski talk-show "Ibisekcja". W czerwcu oglądaliśmy go w Polsacie w "Życiowej szansie". Od września będzie w TV4. Zapytany przez nas, co sądzi o przeniesieniu programu do stacji o mniejszej oglądalności niż Polsat, odmówił komentarza na ten temat. Krzysztof Ibisz nie chce komentować przeprowadzki teleturnieju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:59, 11 Lis 2009    Temat postu:

22.12.2000 r.

Nasz Mikołaj odwiedził znanych i zupełnie zwykłych ludzi. Chciał sprawdzić, czy zaproszą do domu nieoczekiwanego, nie zapowiedzianego gościa. Czy też zadzwonią na policję, albo zaryglują drzwi.

OSTROŻNY KRZYSZTOF IBISZ


[link widoczny dla zalogowanych]

Krzysztof Ibisz mieszka z rodziną w nowej, pięknie oświetlonej rezydencji pod Warszawą. Naciskam dzwonek...

Kto tam? O co chodzi? - słyszę przez domofon głos telewizyjnego showmana.

- Święty Mikołaj do pana.

- Mikołaj, a skąd?

- Z Laponii.

- A z jakiego miasta?

(Skąd na Boga pochodzi św. Mikołaj? - zastanawiam się gorączkowo)

Z Rovaniemi przypominam sobie.

- A, jeśli tak, to proszę wejść.

Otwieram furtkę, w drzwiach czeka gospodarz domu. Ma mokre włosy, przed chwilą wyszedł spod prysznica. Po chwili wahania zaprasza do środka. Przy stole siedzi żona Anna, w wózku śpi malutki synek.

Siadam w fotelu. Anna Ibisz opowiada o Mikołaju, za którego w czasie Bożego Narodzenia przebierał się jej ojciec. Po chwili rozmowy małżonkowie zaczynają sie niecierpliwić.

- Który ze znajomych pana wynajął i skąd pan wiedział, gdzie nas szukać? - wypytują.

Najpierw wyciągam z worka prezenty. Dopiero po chwili ujawniam, że jestem reporterem.
Ibisz gratuluje pomysłu. Cieszy się, że wpuścił mnie do środka. Nie ukrywa jednak, że miał wielkie opory.

- Jestem bardzo ostrożnym człowiekiem. Boję się, że moją ufność może ktoś wykorzystać i moim najbliższym przytrafi się coś złego - tłumaczy.

Na koniec spotkania dowiaduję się, że w każdej chwili gospodarze mogli uruchomić alarm i wezwać pomoc. Byłem grzeczny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:24, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 48 z 20.02.2001 r.

ALE ZABALOWALI!


Podczas Charytatywnego Balu Dziennikarzy w Warszawie zebrano 450 tysięcy złotych. W imieniu rządu balował rzecznik Krzysztof Luft. Ryszard Kalisz bawi się lepiej, gdy wie, że może pomóc innym. Hanna Gronkiewicz-Waltz z mężem bawili się jak sami przyznali świetnie.

450 tys. złotych dla rodzinnych domów dziecka przyniósł Charytatywny Bal Dziennikarzy, który po raz czwarty odbył się w auli stołecznej politechniki. W sobotę bawili się ludzie biznesu, polityki i prasy. Członkowie kancelarii prezydenta, posłowie, gwiazdy telewizji. Gdy tylko rozbrzmiały pierwsze takty walca, Janusz Korwin-Mikke porwał do tańca swoją małżonkę. Oboje wirowali po parkiecie niczym para zawodowych tancerzy. Trudno było uwierzyć, że zaledwie trzy tygodnie temu szef Unii Polityki Realnej został pchnięty nożem w brzuch.

Wprost z Londynu, Aula Główna Politechniki Warszawskiej, gdzie tradycyjnie odbywa się impreza, z trudem pomieściła gości. Na imprezę przyjechała z mężem wiceprezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju, Hanna Gronkiewicz-Waltz. Angielski klimat wyraźnie jej służy. W subtelnej małej czarnej na delikatnych ramiączkach pani prezes wyglądała niezwykle uroczo. - Nie wyobrażam sobie, żeby mogłoby nas tu zabraknąć. Bawimy się świetnie - zdradzili nam państwo Waltzowie.

Kalisz z Luftem i Ibiszowie

Wśród gości zabrakło premiera Jerzego Buzka był w Finlandii. Na imprezę dotarł za to rzecznik rządu Krzysztof Luft. Towarzyszyła mu tajemnicza blond piękność. Na parkiecie brylował Ryszard Kalisz z Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. - Taki bal to doskonały pomysł. Lepiej się człowiek bawi, jeśli wie, że tym samym pomaga innym - przyznał pan minister Kalisz. Tuż obok z żoną Anną tańczył znany prezenter Krzysztof Ibisz. - Jak oni ładnie razem wyglądają - wzdychały wpatrzone w Ibiszów wielbicielki pana Krzysztofa.

Prezydent były i obecny

W tłumie dostrzegliśmy również byłego prezydenta Warszawy, Marcina Święcickiego. Przyszedł wprawdzie sam, ale nie przeszkodziło mu to w zabawie. Przez cały wieczór tańczył z jedną z dziennikarek Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego. Na balu pojawił się również obecny prezydent stolicy, Paweł Piskorski z żoną Aleksandrą. Prezydencka para była jednak bardziej zajęta rozmową niż tańcem. Cały dochód z imprezy zostanie przekazany na cele charytatywne. Według wstępnych obliczeń organizatorzy, Fundacja Charytatywny Bal Dziennikarzy, zebrali 450 tys. złotych. Pieniądze otrzymają rodzinne domy dziecka. Jednym z patronów medialnych balu był "Super Express".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:25, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 87 z 12.04.2001 r.

SMAK ICH WIELKANOCY

Krzysztof Ibisz, prezenter Polsatu


Jedziemy na mazurkowe święta do domu rodziców Ani na Mazury. Chcemy nasycić się przyrodą. Spokojnie sobie posiedzimy i porozmawiamy. Nareszcie będę miał czas na zabawy z synkiem Maksiem. Będą dania wielkanocne żur z białą kiełbasą, pasty jajeczne, jajka faszerowane, które bardzo lubię. Babcia Ani upiecze pyszny mazurek, a moja mama wielkanocną babę z dziurą. Poświęcę jajka w kościółku w Świętej Lipce. Z żoną planujemy wyrwać się do stadniny koni w Gałkowie. W lany poniedziałek tradycyjnie, choć niezbyt obficie, obleję wszystkich w domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:26, 11 Lis 2009    Temat postu:

SUPER EXPRESS - nr 104 z 05.05.2001 r.

IBISZ - NAGŁE ZASTĘPSTWO W "DWÓCH ŚWIATACH"


Krzysztof Ibisz od wczoraj jest gospodarzem programu "Dwa Światy". Zastąpił Jacka Radzińskiego, który jest chory. Wokół opuszczenia przez Radzińskiego "Dwóch Światów" narosło wiele plotek. Wiemy, że w Internecie pojawiła się wiadomość, że Radziński miał problemy z narkotykami i dlatego musiał opuścić studio na wrocławskich Bielanach. - To plotka - zaprzecza kategorycznie Jarosław Sander z Polsatu. Gdyby problem istniał na planie programu, widzowie by to zauważyli, nie mówiąc o producencie programu. Sander mówi, że Jacek Radziński zachorował, grozi mu zapalenie płuc.

Krzysztof Ibisz szybko zdecydował się na zastąpienie chorego kolegi. Prowadzi teleturniej "Życiowa szansa", którego producentem jest firma ATM, ta sama, która produkuje "Dwa Światy". - Wczoraj jeszcze odpoczywałem z rodziną na Mazurach - opowiada Ibisz. Gdy otrzymałem propozycję, wsiadłem w samochód i po siedmiu godzinach byłem we Wrocławiu, gdzie znajduje się studio "Dwóch Światów".

Ibisz nie ukrywa, że ma tremę. - Wchodzę do "Dwóch Światów", gdzie wszyscy się dobrze znają. Poza tym wszyscy lubili Jacka - mówi. Wszystko wskazuje na to, że Krzysztof Ibisz będzie pełnił rolę gospodarza do końca programu, czyli jeszcze przez dwa miesiące.

- Żona trochę się tą sytuacją martwi, ale w kontrakcie mam zagwarantowane, że będzie mnie mogła odwiedzać z synkiem - zapewnia popularny prezenter. Poza tym nie będzie mieszkał na stałe w studiu "Dwóch Światów" jak Jacek Radziński.

Przez noc poprzedzającą wejście do programu Krzysztof Ibisz przeglądał kasety z fragmentami programu. - Oglądałem regularnie "Dwa Światy", ale chciałem dokładnie prześledzić, co dzieje się w obu domach - podkreśla. Prezenter liczy, że czegoś się od uczestników programu nauczy. - Mam nadzieję, że Andrzej Bizoń pokaże mi, jak doić krowę, bo tego jeszcze nie robiłem - powiedział.

Z wiejskiej chaty do luksusów

Uczestników programu podglądamy w dwóch domkach luksusowym i wiejskim, pozbawionym wygód. Za każdy dzień, który przeżyją w domku wiejskim, przygotowując posiłki i dbając o zwierzęta, dostają 1000 złotych. Co tydzień widzowie decydują, kto wróci do domku luksusowego, gdzie każdy dzień pobytu kosztuje uczestnika tysiąc złotych. Po tygodniu widzowie znów decydują, kto wraca do domku wiejskiego, by znów w nim zarabiać po tysiąc złotych za dobę. Łączna nagroda dla uczestników to milion złotych. Zwycięzca programu, wyłoniony przez telewidzów, może wygrać nawet 800 tysięcy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:48, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 26 z 31.01.2002 r.

IBISZ KUPUJE PAŁAC!


Znany prezenter dostał rolę w telewizyjnej "Plebanii". Zagrał bogatego kolekcjonera sztuki, który do Tulczyna przyjeżdża w interesach. - Serial "Plebania" emitowany jest w telewizji publicznej, a ja na co dzień jestem związany z Polsatem, ale przecież nie uprawiam żadnej dywersji! - śmieje się Krzysztof Ibisz. Po prostu zanim zagrałem w "Plebanii", lojalnie poprosiłem szefów o zgodę. I dostałem ją bez żadnych problemów.

Marzył, żeby wrócić

Ibisz jest zawodowym aktorem, ale w filmie zagrał ostatnio 5 lat temu (epizod w "Dzieciach i rybach"). - Gdy producent zadzwonił do mnie z propozycją roli w "Plebanii", byłem naprawdę miło zaskoczony - zdradza Ibisz. Od kiedy zacząłem pracować w telewizji, wszelkie tego typu propozycje się urwały. Nie ukrywam jednak, że, jak każdemu aktorowi, marzył mi się powrót do zawodu. Na planie czułem się świetnie. Teraz widzę, jak bardzo brakowało mi takich emocji.

Krzysztof Ibisz na planie serialu spisał się doskonale. Producent "Plebanii", Stanisław Krzemiński, nie może się go nachwalić. - Zagrał super - stwierdził.

Tracz go wrobi?

Prezenter gra bogatego konesera dzieł sztuki. Jedzie do Tulczyna, żeby spotkać się z najczarniejszym charakterem "Plebanii", Traczem, i kupić zabytkową nieruchomość. Tu spotyka swoją byłą dziewczynę, Weronikę (Agnieszka Włodarczyk). Okazuje się, że Tracz tak kazał przygotować jej akt sprzedaży, żeby nabywca nie domyślił się, że majątek obciążony jest milionowym długiem...

- Fabuła jest zaskakująca, jak to w serialu - mówi Ibisz. Na zakręcie śmierci po drodze do Tulczyna bohater, którego gram, miał wypadek. Widzom tego nie pokazano. Pojawiam się u Tracza tylko co nieco obandażowany. Chcę kupić zabytkowy pałacyk myśliwski.

Prywatnie też zbiera

Krzysztof Ibisz prywatnie też bardzo lubi sztukę. - Lubię sztukę, ale żadnych dzieł nie kolekcjonuję, bo mnie na to nie stać - dodaje prezenter. Natomiast chętnie odwiedzam galerie. Kiedyś upatrzyłem sobie grafikę Jerzego Nowosielskiego. Była droga, więc dotąd zbierałem pieniądze, aż mogłem ją kupić. Wisi u mnie w domu do dziś. Kolekcjoner sztuki jest ze mnie raczej mizerny. W domu mam jeszcze tylko obrazek Franciszka Starowieyskiego dostaliśmy go z Anią od rodziny w prezencie ślubnym.

Producenci "Plebanii" chętnie zapraszają na plan znane twarze. W serialu pojawili się (i... zostali na dłużej) m.in. Bożena Dykiel, Grażyna Barszczewska i Agnieszka Włodarczyk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:54, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 27 z 01.02.2002 r.

JUŻ WYDOROŚLAŁEM!

Krzysztof Ibisz opowiada, jak wykorzystał swoją życiową szansę, dlaczego dużo czasu spędza w barze i czym podpadł księdzu!

Po Twoim odejściu z TVN złośliwi twierdzili, że Ibisz się skończył. Szybko jednak pojawiłeś się w "Życiowej szansie" i znów jesteś na szczycie. Właśnie odebrałeś za ten program nagrodę. Zaskoczyło Cię to?


Nawet bardzo. Wcześniej miałem trzy nominacje i już w zasadzie przyzwyczaiłem się do tego, że na nominacjach się kończy. Było mi bardzo miło, że w tym roku doczekałem się takiego wyróżnienia i zostałem laureatem Telekamer. Tym bardziej że poprzednie moje nagrody, czyli Wiktory, dostałem w latach 1994-1996. Potem była długa przerwa. Zdążyły się więc już zestarzeć. A w mediach nie liczy się historia. Ważny jest tylko ostatni program. "Życiowa szansa" to najpopularniejszy dziś teleturniej.

Czym, według Ciebie, zaskarbił sobie uznanie widzów?

Ma bardzo przyjazny klimat, który tworzą przede wszystkim zawodnicy. Oni w dalszym ciągu mnie fascynują. Wielu z nich na co dzień wykonuje ciężką fizyczną pracę. Wydawałoby się, że w wolnym czasie będą chcieli tylko odpoczywać. A oni mają czas, żeby czytać, pogłębiać wiedzę, zbierać informacje. Ich oczy i umysły są cały czas otwarte. Żeby coś osiągnąć w tym teleturnieju, trzeba całe życie się uczyć! Nie wystarczy miesiąc przed programem usiąść nad książkami. Dlatego przy odbieraniu nagrody podziękowałem zawodnikom.

A jakie Ty miałbyś szanse w tym teleturnieju?

Chyba spore. Myślę, że na pewno dotarłbym do piątego pytania. Ale to dlatego, że ja też cały czas się uczę. Program jest nadawany od 18 miesięcy. W tym czasie padło mnóstwo pytań.

Wkrótce czeka Cię nowe wyzwanie. Będziesz prowadził "Bar", nowy program typu reality show. Przeprowadzasz się z tej okazji do Wrocławia?

Będę musiał, ponieważ tam "Bar" będzie realizowany. Moja żona, która jest jego rzecznikiem prasowym, będzie do mnie przyjeżdżać.

Na czym będzie poległ Twój udział w "Barze"?

Będę towarzyszył uczestnikom w ciągu tygodnia, a w weekendy poprowadzę show na żywo. Nie będzie to proste, dlatego już od jakiegoś czasu przygotowuję się do tej roli w jednym z warszawskich klubów, gdzie obserwuję barmanów. Wyjątkowość i oryginalność tego programu polega na tym, że jego uczestnicy nie są odizolowani od świata. Mogą, po uzyskaniu zgody od producenta, ale pod okiem kamer, opuszczać dom i miejsce pracy, żeby np. odwiedzić znajomych albo pójść do fryzjera. Każdy z widzów też będzie mógł przyjść do Baru na drinka i porozmawiać z barmanami, których codziennie będzie można oglądać na antenie Polsatu. Czyli praca niemal bez przerwy.

Nie żal Ci zostawiać na kilka miesięcy syna?

Żal, ale mam nadzieję, że Maks będzie mnie odwiedzał. Chciałbym z nim spędzać cały czas. Kiedy jestem w Warszawie, karmię go, przewijam, wstaję do niego rano. Nawet jeśli nie muszę, wstaję o godz. 6 rano, bo już się do tego przyzwyczaiłem. Ale ja też... kocham pracować. Faceci tak mają, że gdy siedzą w domu, to gnuśnieją i są nieszczęśliwi. Ja w telewizji odżywam. Choć z drugiej strony ostatnio odkryłem, że najważniejsza jest zwykła codzienność. Bo jeśli każdego dnia czeka się na wielkie emocje, to może się zdarzyć nieszczęście.

Krzysztofie! Co słyszę! Jeszcze niedawno szalałeś na motocyklu. Marzyły Ci się sporty ekstremalne. Co się stało?

Widocznie wydoroślałem. Jeżdżę teraz wolno samochodem i na nartach, na których jeszcze niedawno szalałem. Zmieniłem się po urodzinach Maksa. Teraz już nie podejmuję zbędnego ryzyka.

Podobno miałeś jakiś problem z ochrzczeniem syna?

Chcieliśmy ochrzcić go w innej parafii. Nasz proboszcz odmówił podpisania zgody, uzasadniając to tym, że nie był u nas po kolędzie. Mimo to udało nam się Maksa ochrzcić w innym kościele. Ludziom często wydaje się, że tym z telewizji łatwiej załatwia się wiele spraw, a nie zawsze tak jest.

Czy nie męczy Cię czasem popularność?

Potwierdzeniem tego, że dobrze wykonujemy swoją pracę, jest właśnie popularność. Zainteresowanie fanów bardziej więc cieszy niż przeszkadza. Zresztą odkąd prowadzę "Życiową szansę" spotykam się na szczęście z samymi miłymi reakcjami.

Rozmawiała: Iwona Leończuk

Krzysztof Ibisz

Wiek: 36 lat

Stan cywilny: żonaty

Dzieci: 1,5-roczny syn Maks

Wykształcenie: ukończone studia aktorskie i dziennikarskie

Praca: zaczynał w TVP w programie Czar par, był związany z TVN, gdzie prowadził m.in. "Zostań gwiazdą", "Ibisekcję", "Wszystko albo nic". Od półtora roku prowadzi teleturniej "Życiowa szansa"

Zainteresowania: sport i polityka


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SERDUSZKO
ADMINISTRATOR FORUM


Dołączył: 13 Kwi 2009
Posty: 956
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:55, 11 Lis 2009    Temat postu:

nr 33 z 08.02.2002 r.

"BAR" ROZPOCZĘTY!


2 marca w Polsacie startuje widowisko rozrywkowe "Bar". Weźmie w nim udział 12 osób. Przez trzy miesiące, śledzeni przez kamery, będą prowadzić bar w centrum Wrocławia. Zwycięzca dostanie w nagrodę mieszkanie w Warszawie. "Bar" nie będzie typowym reality show. Jego uczestnicy będą mieć kontakt ze światem zewnętrznym będą korzystać z telefonów i oglądać się w telewizji, spotykać się z przyjaciółmi.

Do udziału w programie, który poprowadzi Krzysztof Ibisz, zgłosiło się ponad 16 tysięcy osób. Po licznych castingach i testach pozostało 20 osób. 30-letnia Magdalena Babiarz z Wrocławia zgłosiła się, bo chciała sobie w ten sposób zrobić prezent na trzydzieste urodziny. - Wiem, że ten rok będzie magiczny - zapewnia Magdalena. Magia już zaczęła działać, bo jak inaczej określić szansę na udział w "Barze"?

20-letni Roman Szewczyk ma doświadczenie w prowadzeniu baru. Wspólnie z przyjacielem miał własny lokal w Nowym Targu. Od trzech miesięcy pracuje w jednym z krakowskich barów. - To będzie bardzo ciężka praca - zapewnia Roman. Program "Bar" produkowany jest na licencji szwedzkiej firmy Strix Television AB. W Polsce producentem jest wrocławska Grupa ATM producent m.in. "Dwóch światów".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Nieoficjalne forum o Krzysztofie Ibiszu Strona Główna -> ARTYKUŁY Z PRASY Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin